Gruzja – 20 miejsc które warto zobaczyć

Przeglądając przeróżne blogi podróżnicze można odnieść wrażenie, że w Gruzji był już absolutnie każdy. A niektórzy nawet kilkukrotnie, bo kraj ten urzeka krajobrazami, pysznym jedzeniem i życzliwością ludzi. Jeśli jednak nadal zastanawiasz się czy do Gruzji warto jechać albo jesteś na etapie planowania trasy to może pomocna okaże się poniższa lista miejsc i rzeczy, które trzeba koniecznie zobaczyć i zrobić w tym pięknym kaukaskim kraju.

nasza trasa wyglądała mniej więcej tak jak na mapie poniżej.

1. Zaliczyć trekking po najpiękniejszym regionie Gruzji – Swanetii

To zdjęcia z tego górskiego regionu sprawiły, że zapragnęliśmy polecieć do Gruzji. Ośnieżone kaukaskie pięciotysięczniki, rwące rzeki, lodowce, soczysta zieleń łąk, średniowieczne kamienne wieże, chylące się ku upadkowi drewniane płoty w wioskach leżących na końcu świata. Tras trekkingowych w Swanetii wystarczyłoby pewnie i na kilka tygodni. Jedna z popularniejszych to szlak z Mestii do Uszguli, jednak na jego przejście potrzeba aż czterech dni. Tyle czasu i możliwości nie mieliśmy. O tym gdzie poszliśmy przeczytacie tutu.

2. Wspiąć się na dach kamiennej wieży w Mestii

Kamienne wieże są charakterystyczne dla całego Kaukazu, ale to właśnie w Swanetii przetrwało ich najwięcej. Przez stulecia region ten był odizolowany od pozostałej części kraju, a zamieszkujący ją dumni i porywczy górale, tworzyli małe lokalne wspólnoty oparte na więzach rodzinnych. W kulturze tych ludów jeszcze do niedawna praktykowana była tradycja krwawej zemsty rodowej tożsama z sycylijską wendetą. Dlatego też przy każdym domu stała kamienna wieża obronna, wysoka na mniej więcej 20 metrów, gdzie można było schronić się w trakcie ataku sąsiada czy też większej armii.

Wiele takich wież zachowało się w stolicy regionu – Mestii. Niektóre są udostępnione do zwiedzania, czyli do wejścia na dach. Znaleźliśmy taką wieżę, zapłaciliśmy i ruszyliśmy nie zastanawiając się szczególnie co nas może czekać. Zresztą dziadek pobierający opłaty w żaden sposób nie zasugerował, że to może nie do końca dobry pomysł by wspinać się na górę z dziećmi. Teraz wydaje mi się logiczne (biorąc pod uwagę funkcję jaką pełniły wieże), że nie było tam schodów a jedynie drabiny, ale wtedy… Jak skończyła się nasza historia z wchodzeniem na dach wieży możecie przeczytać tutaj.

 3. Omijać krowy i świnie chadzające po gruzińskich drogach

Czekać? Objeżdżać? Trąbić? Filmiki kręcić? Co robić?  W pierwszym spotkaniu stada krów na drodze nie do końca wiedzieliśmy jak się zachować. A najlepiej po prostu przyjąć do wiadomości, że krowy, a nierzadko i świnie idące poboczem albo jezdnią, bez czyjegokolwiek nadzoru, są pełnoprawnymi i normalnymi użytkownikami gruzińskich dróg ; )

4. Sprawdzić swój lęk wysokości na zaporze wodnej na rzece Enguri

Qarto na chwilę zjechać z drogi łączącej Kutaisi z Mestią by zobaczyć piątą co do wysokości betonową zaporę na świecie – 271,5 m i szeroką na 728 metrów. Jeszcze do niedawna był to nr 3 na świecie, ale Chińczykom nie brakuje rozmachu przy swoich inwestycjach i skutecznie atakują miejsca na podium. Widok potężnej zapory robi niesamowite wrażenie a do tego elektrownia wodna pokrywa mniej więcej 40% zapotrzebowania na energię elektryczną w Gruzji.

5. Pójść po ogień do Jaskini Prometeusza

Odkryta dopiero w 1984 r. Jaskinia Prometeusza jest jedną z nowszych atrakcji Gruzji. Cała jaskinia ma ponoć długość 15 km, a udostępniona trasa liczy trochę ponad 1 kilometr, na co składa się 7 ogromnych podziemnych komnat i korytarze.

Jeden kilometr niesamowitych wrażeń. Na całej trasie oglądamy fantazyjne formy nacieków skalnych. Zwisające niczym skamieniałe sople stalaktyty, powstające przez tysiąclecia stalagmity i stalagnaty, zastygnięte kamienne wodospady czy inne rozmaite kształty pobudzające wyobraźnię. Bajkowy nastrój podkreślają wielobarwne iluminacje.

6. Wytropić dinozaura w Rezerwacie Sataplia

Kilka kilometrów od Kutaisi w krainie wygasłych wulkanów i starych kolchidzkich lasów założono Rezerwat Sataplia. Można się spierać co jest jego główną atrakcją. Czy skamieniałe ślady dinozaurów, które można zobaczyć w specjalnym pawilonie, a może jednak jaskinia podobna do tej Prometeusza (ale znacznie krótsza – 300 m), na końcu której bije serce z kamienia. Innym z kolei najwięcej wrażeń może przysporzyć przeszkolona platforma z widokiem na zielone okolice.

7. Puścić wodzę fantazji i wyobrazić się jak mogło wyglądać codzienne życie w skalnym mieście Uplisciche

Zosia! zobacz tam, jaszczurki! Teraz już tylko one zamieszkują imponujący system pomieszczeń wykutych w skałach wznoszących się nad brzegiem rzeki Mtkvari kilkanaście kilometrów od rodzinnego miasta Stalina – Gori. Za to kiedyś, czyli mniej więcej dwa tysiące lat temu, warowne skalne miasto zamieszkiwało nawet około 20 000 ludzi. Z czasem nastąpił odpływ ludności do rozwijających się, nowoczesnych ośrodków miejskich w Mcchecie i Tbilisi. Nadal jednak Uplisciche stanowiło schronienie w trakcie najazdów arabskich czy mongolskich. Przez pewien czas miał tu urzędować nawet król wraz ze swoim dworem. Z jakimi pytaniami musieliśmy się zmierzyć przeczytacie tutaj.

8. Zrobić zakupy na trasie z Kutaisi do Tbilisi

Przy tej drodze mieliśmy okazję zaobserwować pewien fenomen gruzińskiego handlu przydrożnego. Wygląda to tak, że poszczególne miejscowości czy odcinki na trasie specjalizują się w jednym rodzaju produktu czy usługi. I o ile przykładowo kilkanaście stoisk z glinianymi naczyniami różnego przeznaczenia i figurkami pokroju naszych szacownych krasnali ogrodowych czy ustawionych niemal rzędem wzdłuż drogi kilka garkuchni z gotowaną kukurydzą aż tak nie dziwi, bo może akurat w okolicy rośnie kukurydza albo mieszkańcy mają tradycje garncarskie, to jednak zdarzały się specjalizacje wprawiające nas w osłupienie. Przykłady? Proszę bardzo! W jednej z miejscowości naliczyliśmy kilkanaście warsztatów samochodowych. W innej przy drodze stały, też w liczbie dwucyfrowej, stragany z… olejami silnikowymi. W innej co rusz wystawiona była woda mineralna. Zaopatrzony w zapas oleju, wody, ceramiki, miodów i kukurydzy podróżujący po tej trasie mógłby pomyśleć, a gdyby tak móc pobujać się w hamaku… i co? Bam! Ze trzydzieści straganów z hamakami i meblami ogrodowymi. Nie wiem jak ktoś wpadł na taką niszę, ale szacun dla pioniera. Pozostałych 29 naśladowców miało już gotowy pomysł na biznes ; )

9. Spróbować tradycyjnych dań kuchni gruzińskiej

Najlepiej w jednej z wielu knajp mieszczących się w piwnicach starych kamienic w centrum Tbilisi. Nie ma tu hipsterskiego desingu, kuchni fusion ani nawet porządnej wentylacji. Jest za to niepowtarzalna atmosfera. Ceglane wnętrza wypełnia dym papierosowy i duch starych czasów, który pewnie powraca wraz z kolejnymi kieliszkami czaczy wypijanymi przez stałych klientów. A do tego smacznie i tanio. Może dlatego, że rachunki są często sumowane na zwykłych liczydłach? A czego warto spróbować? O tradycyjnych gruzińskich potrawach pisaliśmy sporo tutaj.

10. Wjechać kolejką linową na wzgórze Solokaki i podziwiać panoramę Tbilisi

Wjazd na wzgórze nowoczesną kolejką linową to punkt obowiązkowy zwiedzania Tbilisi. Na wzgórzu znajdują się pozostałości twierdzy Narikala będącej w przeszłości siedzibą m.in. arabskich emirów. Niedaleko stoi również 20-metrowy posąg Matki Gruzji, która w jednej ręce trzyma miecz, w drugiej czarkę z winem. Jedno dla wrogów, drugie dla przyjaciół.

Z perspektywy wzgórza Sololaki widać jak zmienia się stolica Gruzji. Jak miesza się stare z nowym.  Stare kamienice pokryte ceglaną dachówką, nowe budynki projektowane przez zagranicznych architektów i nudne blokowiska na obrzeżach miasta. Widać wpływy różnych kultur i epok w historii miasta. Znacznie więcej o Tbilisi dowiecie się tutaj.

11. Poczuć zapach siarki w tureckiej dzielnicy Tbilisi Abanotubani

Gdy spacerując po Tbilisi w powietrzu wyczujesz zapach siarki to wiedz, że jesteś w pobliżu dzielnicy Abanotubani. Pod charakterystycznymi ceglanymi kopułami działają nieprzerwanie od kilkunastu stuleci siarkowe łaźnie tureckie, z których słynie ta część miasta. Może warto wstąpić? My niestety żadnego z hammamów nie odwiedziliśmy, ale gdybyśmy mieli wybierać postawilibyśmy na łaźnie Orbeliani, których budynek wyglądem przypomina perski meczet dzięki fasadzie pokrytej glazurą w orientalne wzory i wieżyczkom – niby minaretom.

12. Zjeść romantyczną kolację na tarasie jednej z knajpek w Signagi

W Signagi można przez chwilę odnieść wrażenie że to nie Gruzja a jedno z toskańskich, kamiennych miasteczek. Zadbane, brukowane uliczki, ceglane dachy, na pierwszy rzut oka widać, że miasto w niedalekiej przeszłości poddane było gruntownej renowacji. Wąskimi i stromymi uliczkami, pomiędzy stoiskami z rękodziełem czy kolorową czurchchelą, powoli spacerują turyści i zakochane pary, które przyjechały do „miasta miłości”. Skąd takie określenie? Nie słyszeliśmy by z Signagi wiązała się jakaś legenda o (nie)szczęśliwej miłości, więc jest to pewnie wyłącznie sprytny zabieg. Trzeba jednak przyznać, że malownicze położenie na wzgórzu, fotogeniczne uliczki i nieco senna atmosfera miasteczka, sprawiają, że promocja miasta wśród młodego pokolenia Gruzinów pod hasłem idealnego miejsce zawarcia związku małżeńskiego czy romantycznego pobytu nie jest pozbawiona sensu. A do kolacji…

13. …Napić się tradycyjnego gruzińskiego wina z kwewri

Gruzini twierdzą zresztą, że to właśnie ich przodkowie jako pierwsi na świecie produkowali wino! My nie rozstrzygniemy czy pierwsi byli „neolityczni Gruzini”, prapra…Grecy czy mieszkańcy jakiejś innej Atlantydy. Faktem jest  jednak, że to na obszarze Kachetii odkryto najstarsze na świecie ślady wina w odnalezionych glinianych naczyniach, w których już 8 tysięcy lat temu ludzie przechowywali sfermentowany sok z winogron. OSIEM tysięcy lat temu. Koło wynaleziono chyba mniej więcej dwa tysiące lat później… Ale co tam koło…

W Kachetii, głównym winiarskim regionie Gruzji nadal część win wytwarzana jest w tradycyjny sposób, czyli właśnie w glinianych naczyniach zwanych kwewri (a nie beczkach, choć różnic jest o wiele więcej), który został nawet wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Więcej o metodach produkcji i tradycjach winiarskich Gruzji pisaliśmy tutaj.

14. Zamieszkać w jednej z winnic w Kachetii

Znane powiedzenie głosi „Kto nie zna Kachetii, nie zna Gruzji”. Region ten, którego sercem jest równina Alazani, to winnice. Na każdym kroku widać tabliczki z napisem wine route zapraszające na zwiedzanie i degustację. Trudno jednak pogodzić jazdę i degustowanie, dlatego ciekawą opcją jest… zamieszkanie w jednej z winnic – Schuchmann Wines Chateau & Spa.

Posiadłość położona jest z dala od głównej drogi, w spokojnej okolicy wioski Kisischewi, z pięknymi widokami na Kaukaz. Odpoczywać można na tarasie jedząc pyszny posiłek z tutejszej restauracji, orzeźwiając się w basenie (a tutejsze temperatury zachęcają do kąpieli), spacerując po winnicy, korzystając z jednego z zabiegów oferowanych przez spa czy wreszcie degustując tutejsze wino uprzednio uczestnicząc w krótkiej wycieczce po winiarni.

15. Spotkać Polaków prowadzących restaurację Oasis Club w Udabno

Aż po horyzont ciągną się trawiaste, puste przestrzenie. Nagle na horyzoncie pojawia się miasteczko Udabno niczym oaza na pustyni. Za czasów Związku Radzieckiego światli planiści i urbaniści wymyślili sobie, że warto by te stepy zaludnić, więc wybudowano miasto-kołchoz dla kilku tysięcy osób. Tylko skąd wziąć te kilka tysięcy osób? Przebłysk geniuszu i ta daaam… Ze Swanetii!! Wiadomo, że kaukascy górale żyjący wśród ośnieżonych gór, rwących rzek i zielonych dolin będą się czuć jak w domu na półpustynnych terenach. Na pewno sami by już tu wcześniej przyjechali, ale nie wiedzieli o istnieniu takiej rajskiej krainy, bo sami żyli od wielu pokoleń w tych swoich kamiennych wieżach. Proste? No chyba nie do końca, bo miasto wygląda na wpół wymarłe.

Tym bardziej zaskakuje, że właśnie tutaj działa restauracja i hostel (także pole namiotowe) Oasis Club prowadzone przez Polaków, Ksawerego i Anię, w dodatku posiadających małe dzieci. Trzeba mieć fantazję niczym radzieccy planiści żeby wpaść na taki pomysł na życie ; ) Dobrze że na tym świecie są tacy pozytywni wariaci, no i jedzenie też tam bardzo dobre podają : )

16. Posłuchać ciszy na pustkowiach wokół klasztoru Dawid Garedża

W nagrzewającym się powoli powietrzu słychać jedynie brzęczenie owadów. Ludzi jak na lekarstwo. Całkiem dobre miejsce dla osób pragnących prowadzić pustelniczy tryb życia na wzór wywodzącego się z Syrii misjonarza Dawida z Garedży, który zamieszkał w jednej z tutejszych jaskiń. Z czasem zaczęli do niego dołączać naśladowcy, powstawały kolejne budowle i tak powstał klasztor nazywany po prostu Dawid Garedża. Niestety kolejne najazdy Mongołów i Persów doprowadziły klasztor do upadku a próby jego odbudowy nie przyniosły pożądanych efektów. Dopiero stosunkowo niedawno w klasztorze znowu zamieszkali duchowni.

A czy warto pójść ścieżką prowadzącą w górę i kogo możecie tam spotkać dowiecie się zaglądając tutaj.

 

17. Przejechać Gruzińską Drogę Wojenną

Za złowrogą nazwą kryje się niezwykle malownicza trasa. Gruzińska Droga Wojenna to ponad 200-kilometrowego szlak łączącego Tbilisi z leżącym po stronie rosyjskiej Władykaukazem. Droga ta miała strategiczne znaczenie od tysiącleci, będąc jedynym, przejezdnym także zimą, szlakiem przecinającym pasmo Wielkiego Kaukazu z północy na południe. W XIX wieku Rosjanie zmodernizowali szlak tak, by umożliwiał szybki przerzut armii do walki z kaukaskimi góralami. Miała nawet powstać linia kolejowa, jednak te plany przepadły wraz z wybuchem rewolucji i I wojny światowej.

Obecnie trasę tę pokonuje chyba każdy, kto chce dotrzeć pod majestatyczną górę Kazbek, jednak ciekawych miejsc po drodze jest znacznie więcej. A wśród nich przede wszystkim sztuczne jezioro Żinwali wypełnione turkusowymi wodami wraz ze wznoszącą się nad jego północnym brzegiem twierdzą Ananuri oraz Przełęcz Krzyżowa, gdzie widoki są tak zachwycające, że pewnie spędzilibyśmy tam resztę dnia, gdyby nie ten Kazbek i potrzeba zrobienia pewnego zdjęcia ; )

18. Zrobić najbardziej charakterystyczne zdjęcie w Gruzji

Monastyr Cminda Sameba (św. Trójcy) to najprawdopodobniej jedno z najczęściej fotografowanych miejsc w Gruzji. Kojarzycie widok samotnego klasztoru stojącym na wzgórzu (ponad 2 100 m n.p.m.) z wysokimi szczytami Kaukazu w tle? To właśnie ten!

Przy dobrej pogodzie doskonale widać z tego miejsca Kazbek. Majestatyczny stożek wygasłego wulkanu (5 047 m n.p.m.) jest jednym z symboli Gruzji i obok swaneckiej Uszby najbardziej rozpoznawalnym szczytem gruzińskiej części Wielkiego Kaukazu. Wyższa od obu gigantów jest Szchara (5 201 m n.p.m.), jednak ona nie wywołuje takich emocji. To Kazbek jest najczęstszym celem wypraw. Jak dostać się pod klasztor przeczytacie tutaj. Jak zdobyć Kazbek szukajcie u kogoś innego ; )

19. Odpocząć od upałów w mrocznych wnętrzach gruzińskich monastyrów

Poza klasztorami Dawid Garedża i Cminda Sameba warto zobaczyć kilka innych monastyrów. Wśród naszych faworytów znalazły się jeszcze trzy kościoły Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego.

Numer jeden: katedra Alawerdi wybudowana na zielonych równinach Kachetii.

Numer dwa: katedra Sweti Cchoweli (Drzewo Życia) w Mcchecie. Mieście, gdzie w 337 r. król Mirian III nawrócony przez kapadocką niewolnicę św. Nino przyjął chrzest i uznał chrześcijaństwo za religię państwową, co było dopiero drugim, po Armenii, takim przypadkiem na świecie.

Numer trzy: katedra Bagrati w Kutaisi wzniesiona za panowania króla Bagrata III, który zjednoczył Gruzję stąd katedra ta jest właśnie dla Gruzinów symbolem jedności kraju. Monastyr położony jest na wzgórzu skąd można oglądać panoramę miasta. Osobną kwestią jest czy w Kutaisi jest co oglądać ; )

20. Odkryć miejsca, do których my (tym razem) nie dotarliśmy

Uszguli, Batumi, Bordżomi, Wardzię, Gori, Omalo, Dolinę Truso czy Park Narodowy Waszlowani i pewnie wiele, wiele innych.

J.