Miejscowość Wadi Musa na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym. Początek ścieżki rozpoczynającej się przy Visitor Center prowadzący przez skalne pustkowie również nie zapowiada niczego spektakularnego. Niejako na zachętę dostajemy Grobowiec Obelisków, ale to zdecydowanie za mało. Chcemy znacznie więcej. I wtedy, po przejściu ok. 1 kilometra, przenosimy się do innego świata.
Wąwóz Al Sik – przejście to ukrytego świata
Wchodzimy w wąwóz Al Sik. Po obu stronach wąskiej ścieżki wznoszą się pionowe skały. Z tej perspektywy wyglądają jakby niemal sięgały nieba. W rzeczywistości mają ok. 80 metrów, co w zupełności wystarcza by rankiem wąwóz był zacieniony a wypełniające go powietrze przyjemnie rześkie. Wąwóz nie powstał na skutek drążenia skał przez wodę a jest wynikiem ruchów tektonicznych. Patrząc na górujące nad nami skały widać, że pasują one do siebie niczym elementy układanki. Zachwycają ciepłe barwy skał. Im dalej, tym częściej widzimy w skałach ślady po płaskorzeźbach czy otworach i niszach, gdzie, jak się domyślamy kiedyś znajdowały stały posągi.
Historia Petry – stolicy królestwa Nabatejczyków i rzymskiej prowincji Arabia
Ta ukryta pośród skał ścieżka o długości ok. 1.200 metrów prowadzi do ruin Petry – miasta zamieszkiwanego w szczytowym momencie przez 20 tysięcy ludzi. Petra była stolicą królestwa założonego około III wieku p.n.e. przez Nabatejczyków. Królestwo to miało status sojusznika Cesarstwa Rzymskiego. Niezależność trwała do 106 roku n.e., gdy za panowania cesarza Trajana pokojowo włączono je do nowej rzymskiej prowincji Arabia, której stolicą została właśnie Petra. Miasto rozwijało się czerpiąc korzyści z przebiegających na tych terenach szlaków handlowych. Zniszczone kilka stuleci później przez trzęsienia ziemi popadło w ruinę i opustoszało.
W Średniowieczu na krótko Petra została zajęta przez Krzyżowców chroniących szlak do Akaby. Po ich wyparciu przez Saladyna Petra niemal zniknęła z map świata, a jej tajemnice strzeżone były przez beduińskie plemiona.
Dopiero na początku XIX wieku szwajcarski podróżnik i badacz Johann Ludwig Burckhardt przywrócił Petrę światu. A zadanie nie było proste. Przemierzając Syrię, Liban i Palestynę przyjął nazwisko Ibrahim Ibn Abdullah, przeszedł na islam oraz poznał zwyczaje i język w takim stopniu, że mógł uchodzić za Araba. Dzięki temu, gdy w 1812 r. w trakcie jednej z wypraw trafił do Wadi Musa tamtejsi nomadzi wskazali mu wejście do wąwozu Al Sik.
Skarbiec – cud świata wykuty w skale
Z każdym zakrętem rosło nasze podekscytowanie. Wreszcie, jakby przez gigantyczną dziurkę od klucza, naszym oczom ukazuje się monumentalny Skarbiec (Al-Chazana). Widok jest tak zachwycający, że wydaje się niemal nierealny.
Pewnie sami Nabatejczycy nie spodziewali się, że stworzą coś, co ponad dwa tysiąclecia później zostanie uznane przez ludzkość (a przynajmniej tę część, która wzięła udział w internetowym głosowaniu) za jeden z siedmiu nowych cudów świata.
Wykuta w piaskowcu budowla ma aż 40 metrów wysokości i 25 metrów szerokości. Przypuszcza się, że pełniła ona funkcję królewskiego grobowca albo biblioteki. Część osób wierzy jednak, że gdzieś w środku ukryty jest skarb faraona. Dlaczego akurat tutaj i jakiego faraona nie wiadomo, ale na wszelki wypadek miejscowi Beduini uważający się za potomków Nabatejczyków ostrzelali kiedyś z karabinów urnę wieńczącą Skarbiec spodziewając się deszczu złotych monet. Ślady po kulach widoczne są do dzisiaj. O monetach nic nie wiadomo. Być może jednak Beduini zainspirowali twórców filmu Indiana Jones i ostatnia krucjata, w których Skarbiec „zagrał” miejsce skrywające Świętego Graala.
Na placu dokoła jest spory tłum zwiedzających. Są kramy z pamiątkami i kawiarnia oferująca także świeże soki i zimne napoje. Zagadują nas Beduini oferujący przejazd dalszej trasy (lub powrotnej) na wielbłądach i osłach. Jednego z nich pytamy o zgodę na zdjęcie z siedzącymi na ziemi wielbłądami. Ten najpierw pozwala dziewczynom usiąść na ich grzbiecie, a kiedy odchodzę kilka kroków by zrobić zdjęcie, daje znak wielbłądowi by wstał i przespacerował się z pasażerkami : D
Kolejnego Beduina pytamy o wejście na punkt widokowy. Zosia wskakuje do nosidła i ruszamy za naszym przewodnikiem. Zuzia jak zwykle wdrapuje się lepiej niż niejeden dorosły, nawet przewodnik patrzy na nią z uznaniem ; ) Po 10-15 minutami mamy Skarbiec prawie na wyłączność. Oprócz nas zaledwie kilka osób zdecydowało się na wspinaczkę a widok zapiera dech. Wypijamy gorącą i piekielnie słodką herbatę, po której mają nas nie boleć mięśnie i ruszamy w dół. Inny punkt widokowy, znajduje się kilkadziesiąt metrów od wyjścia z Al Sik po prawej stronie. Położony jest znacznie niżej i wchodzi się samodzielnie. O jeszcze jednym punkcie widokowym, będzie w dalszej części wpisu.
Spacer Ulicą Fasad
Ruszamy w dalszą część wędrówki przez starożytną stolicę, szeroką Ulicą Fasad. W skałach wykute są mniej i bardziej okazałe grobowce, w zależności od statusu społecznego „lokatorów”. Mijamy wykuty w skałach amfiteatr, który początkowo mógł pomieścić 3 tysiące osób. Po przyłączeniu Petry do Imperium Rzymskiego, za panowania cesarza Trajana teatr rozbudowano kosztem części grobowców do 45 rzędów mogących pomieścić aż 8 tysięcy widzów. Wzdłuż szerokiej alei ciągną się kramy z pamiątkami, gdzieniegdzie odpoczywają wielbłądy i osły.
Po prawej nieco w oddali widzimy Grobowce Królewskie, do których odbija ścieżka.
My tymczasem idziemy głównym szlakiem skręcając w Ulicę Kolumnową. Palące słońce tradycyjnie wysysa z Zuzi energię, co szybko zauważył młody Beduin prowadzący osła. Niechętni wykorzystywaniu zwierząt, wbrew sobie posadziliśmy Zuzię na osła stanowczo zaznaczając, że my pójdziemy pieszo, choć chłopak co chwilę zachęcał Domi, żeby wsiadła jednak na drugiego osła.
Mijamy ruiny Wielkiej Świątyni, gdzie widać pozostałości po kolumnach i Pałacu Córki Faraona (Kasr Bint Firaun) – także świątyni, gdzie zgodnie z legendą więziona była córka egipskiego władcy.
Szlak do Klasztoru (Al-Deir)
Ponownie wchodzimy pomiędzy skały. Po kilku minutach, gdy Zuzia omal nie spadła z osła, który zboczył ze ścieżki, żegnamy się z naszym z przewodnikiem i jego osłem, płacąc pełną stawkę za mniej więcej niż 1/3 drogi. Tutaj kończy się prosta droga i rozpoczyna pnący w górę szlak prowadzący do Klasztoru. Teraz czeka nas 1,5 km podejścia. W duchu dziękujemy, że zdecydowaliśmy się zakończyć podróż na ośle, bo trudno patrzeć na mijające nas zwierzęta z mozołem wchodzące po stromych, kamiennych schodach i podejściach z balastem dużo cięższym niż 6-letnie dziecko.
Zuzia co kilka minut zarządza przerwę. Zapasy wody znikają w oczach. Za to widoki bajeczne!
Wreszcie docieramy pod Al-Deir czyli największą skalną budowlę w całym kompleksie (50 x 50 metrów). Monumentalna budowla powstała najprawdopodobniej w okresie panowania ostatniego króla i była związana z kultem najważniejszego bóstwa Nabatejczyków – Duszarą, stwórcą, panem słońca, ziemi i urodzaju, identyfikowanego z greckim Zeusem.
Pijemy kawę po arabsku i świeżo wyciśnięte soki z pomarańczy, delektujemy się widokami okolicy i nabieramy sił przed drogą powrotną. Dla takich chwil warto przemierzyć choćby pół świata : )
Droga powrotna jest zdecydowanie łatwiejsza. Słońce już tak nie pali, ludzi już wszędzie mniej. Nawet pod Skarbcem nie ma tłumów. Tego dnia przeszliśmy ponad 15 km!
Grobowce Królewskie
Drugiego dnia planowaliśmy zwiedzić Królewskie Grobowce i przejść dwa poboczne szlaki: jeden prowadzący do wspomnianego już punktu widokowego, drugi do tzw. Ołtarza Ofiarnego. Wieczorem natomiast chcieliśmy obejrzeć na widowisko Petra by Night.
Niestety kiedy dotarliśmy pod Skarbiec Zuzia źle się poczuła, usiadła więc z Domi w knajpce żeby odpocząć a my z Zosią poszliśmy sami pozwiedzać Grobowce. Za każdym razem, gdy widzieliśmy samotnego osła czy wielbłąda Zosia zastanawiała się czy nie jest smutny i czy są tu gdzieś jego przyjaciele : D
Wielki zespół Grobowców Królewskich znajduje się na tzw. Ścianie Królewskiej. W jego skład wchodzą Grobowiec Urny, Grobowiec Jedwabny, Grobowiec Koryncki oraz Grobowiec Pałacowy. Co jednak ciekawe, w żadnym z nich nie odnaleziono żadnych szczątków. Ani królewskich ani żadnych innych.
W ogóle mogłoby się wydawać patrząc na te wszystkie grobowce, że Petra była jedynie nekropolią a nie tętniącym życiem miastem. Wszystko przez to, że Nabatejczycy jako koczowniczy lud nawet po osiedleniu w mieście mieszkali najprawdopodobniej w namiotach, po których nie zachowały się żadne ślady.
Gdy wróciliśmy Zuzia nadal kiepsko się czuła, musieliśmy więc wracać do hotelu. Zuzia nie miała siły iść sama więc załadowałem ją w nosidle Zosi na plecy, podczas gdy zmęczoną całym dniem zwiedzania Zosię Domi niosła na rękach. Pod koniec drogi chyba wyglądaliśmy na wycieńczonych, bo pewna Amerykanka zaproponowała, że weźmie od nas plecak i go poniesie : D
Widowisko Petra by Night
Wieczorem, niestety sam, wybrałem się na spektakl zwany Petra by Night. Wejście rozpoczyna się o 20.30. Gdy przyszedłem pod Visitor Center ok. 15 minut przed otwarciem w kolejce czekało już 200, może 300 osób. Po przejściu przez bramki, zacząłem sukcesywnie wszystkich wyprzedzać na tyle skutecznie, że już przy wejściu do Al Sik szedłem na czele stawki ; )
Ścieżkę przez wąwóz wyznaczał szpaler świec.
Gdy dotarłem pod Petrę widok był po prostu magiczny. Niestety zdjęcia nie do końca to oddają ; )
Monumentalną budowlę oświetlał blask ponad tysięca płomieni świec. Na całym placu było może w sumie kilkanaście osób. Zająłem miejsce (poduszkomaterac) w pierwszym rzędzie, tuż przed morzem świec. Po kilku minutach zaczęły dochodzić większe grupki osób, wolne miejsca szybko się zapełniały, ciszę zastąpiły szmer i rozmowy rozchodzące się z coraz większym natężeniem.
Rozpoczęło się przedstawienie. Rozległy się dźwięki z jakiegoś tradycyjnego instrumentu. Z głośników popłynęły opowieści o historii Petry i jej mieszkańców.
Niestety jeszcze przez dłuższy czas z wąwozu wyłaniały się grupki maruderów robiąc spore zamieszanie. Gdy w wyznaczonych miejscach do siedzenia był już ścisk, organizatorzy zaczęli usadawiać ludzi w wygrodzonej z przodu strefie, gdzie rozstawione były świece. Nagle nie siedziałem już w pierwszym rzędzie, ludzie się kręcili i zakłócali przedstawienie.
Pomimo jednak tego i dość wygórowanej ceny uważam, że mimo wszystko warto.
Szlak Al Khubhta – jeszcze jeden punkt widokowy na Skarbiec
Następnego dnia, zanim ruszyliśmy w kierunku pustyni Wadi Rum po 6 rano cicho wymknąłem się z pokoju by ostatni raz spojrzeć na Skarbiec, tym razem z punktu widokowego znajdującego się na końcu Al Khubtha Trail, gdzie nie udało nam się dotrzeć poprzedniego dnia. Po raz czwarty już przeszedłem Al Sik i szczerze polecam wybrać się tak wcześnie rano. Pod Skarbcem nie było prawie nikogo.
Szlak Al Khubtha rozpoczyna się za Grobowcami Królewskimi. Czeka tutaj trochę podejść, ale dla średnio sprawnej osoby nie powinny one stanowić większego wyzwania.
Na końcu szlaku w niewielkim namiocie czekał już młody chłopak z zaparzoną herbatą, której odmówić nie wypada. Zresztą kto by odmówił herbaty w takich okolicznościach.
Popijając aromatyczny napój i niezmiennie zachwycając się kunsztem Skarbca trochę opowiadałem o Polsce młodemu Beduinowi, zainteresowanemu zwłaszcza naszym klimatem. Gdy w odpowiedzi ja zapytałem go gdzie mieszka, ten niespodziewanie odpowiedział, że w jednej z okolicznych jaskiń. Wraz z jedenaściorgiem rodzeństwa. I nie są oni jakimś wyjątkiem.
Przenieśli się tam z Petry, gdy po wpisaniu zabytkowego kompleksu na Listę światowego dziedzictwa UNESCO rząd Jordanii przesiedlił zamieszkujące je plemiona do pobliskiej wioski Umm Sayhon. Nie wszyscy chcieli jednak zmienić styl życia. W jaskiniach doliny Wadi Musa żyje ponoć kilka tysięcy osób.
Jeszcze raz spojrzałem najpierw na Skarbiec a potem na skalisty horyzont, gdzie każdy z ciemnych punktów oznaczał jakąś jaskinię. Przynajmniej jakaś część z nich jest zamieszkana. Nagle Petra przestała mi się jawić wyłącznie jako wspaniały zabytek z czasów starożytnych. To miasto nadal żyje, ale gdzieś poza wzrokiem turystów.
Mapa Petry – główne szlaki
Odległości:
- główny szlak od Visitor Center do Klasztoru – ok. 6 km,
- od Visitor Center do wejścia do wąwozu Al Sik – ok. 1 km.
Informacje praktyczne
Ile czasu potrzeba na zwiedzenie Petry?
Jeśli wyruszy się rano to spokojnie można przejść główny szlak od Vistor Center po Klasztor a do tego zaliczając Grobowce Królewskie i szlak Al Khubhta z punktem widokowym na Skarbiec w 1 dzień (łącznie ok. 16-18 km, z mniejszymi dziećmi to może być więc trochę za dużo). My dlatego zaplanowaliśmy w Petrze 2 dni. Poza tym chcieliśmy zwiedzać na luzie bez presji czasu.
Ale uwaga, jeśli zależy Wam też na widowisku Petra by Night to koniecznie doczytajcie ten punkt do końca.
Bilety wstępu
Możliwości są różne.
Dostępne są bilety 1, 2 i 3-dniowe za odpowiednio: 50, 55 i 60 JOD.
Naszym zdaniem zdecydowanie lepszą opcją jest zakup Jordan Pass – dostępny również w 3 wariantach, a różniących się właśnie ilością dni, które zamierzamy spędzić w Petrze.
Jordan Pass to pakiet, który jest atrakcyjny dla osób planujących spędzić w Jordanii co najmniej 4 dni (3 noce) i które nie są uprawnione do wjazdu bez wizy. W cenie odpowiednio: 70, 75 lub 80 JOD (1, 2 lub 3 dni w Petrze) mamy bilet wstępu do Petry, wizę (na lotnisku 40 JOD) oraz wstęp do ok. 40 innych miejsc, takich jak: pustynia Wadi Rum (5 JOD), muzea w Madabie czy cytadela i amfiteatr w Ammanie. Szczegółowa lista miejsce objętych Jordan Pass.
Jordan Pass kupujemy online przez przed przylotem. Jordan Pass jest imienny i ma formę kodu QR, który skanowany jest przy wejściu do danej atrakcji. Najlepiej mieć wersję drukowaną i elektroniczną na telefonie.
Przykładowe ceny na miejscu
Przewodnik do punktu widokowego – 15 JOD
Osiołek do Klasztoru – 15 JOD – wiadomo, nie polecamy!
Restauracja pod Klasztorem:
- 2 kawy i 2 soki – 10 JOD
- kanapka – 3 JOD
Petra by Night
Otwarcie bram o 20.30 (warto być co najmniej 20-30 minut wcześniej), kompleks trzeba opuścić do 22.30.
Cena – 17 JOD za osobę, dzieci poniżej 10. roku życia za darmo.
Pokazy odbywają się jedynie w poniedziałki, środy i czwartki !!!