Streetfood’owy spacer po Krakowie

Kraków zawsze będzie dla nas miejscem szczególnym. W końcu to tam się poznaliśmy : ) A kiedy z Krakowa się wyprowadzaliśmy (4 lata temu, jak ten czas leci!) obiecywaliśmy sobie, że przynajmniej raz na miesiąc będziemy tu przyjeżdżać. Niestety życie życiem i obietnica ta pozostała w sferze marzeń… A może właśnie z powodu ograniczonego dawkowania, każda wizyta w Krakowie jest dla nas wyjątkowa. Spacerujemy znanymi ścieżkami, wspominając wiele wspólnych chwil tam spędzonych i zastanawiając się co by było, gdybyśmy w Krakowie zostali.

Obowiązkowym punktem programu jest zawsze spacer Bulwarami Wiślanymi z Podgórza do centrum lub odwrotnie. Trasa, którą latem po pracy chodziliśmy prawie codziennie. Poza tym wiadomo, Rynek (chyba najpiękniejszy na świecie) i okolice, zakątki Kazimierza i Podgórze właśnie. Tak też było i tym razem w upalny czerwcowy długi weekend : )

W drodze do Krakowa opowiadaliśmy o koniach, które już czekają na Zuzię. Nie było więc innej opcji i pierwsze kroki skierowaliśmy Grodzką w stronę Rynku. Podekscytowana Zuz za każdym razem widząc bryczkę krzyczała: „tata, koń!” : ) Oprócz koni była też woda w fontannie, czyli wszystko czego do szczęścia potrzeba : )

krakow rynek logo

Pewnie gdyby nie hasło „idziemy na lody” spędzilibyśmy tam cały dzień ; ) Pomachaliśmy więc koniom na „do zobaczenia”, a odmachał nam kto inny…

DSC00643a logo

Poszliśmy aż na Podgórze, oczywiście Bulwarami. Zuz nie mogąc wytrzymać oczekiwania zdrzemnęła się : ) Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do „Po drodze” przy Mostowej, czyli kawiarni odkrytej rok temu, na lemoniadę. Nieco zawiedzeni wielkością lemoniady i brakiem przesympatycznej dziewczyny za barem poznanej przy okazji naszej poprzedniej wizyty poszliśmy wreszcie na lody.

Między kładką a Rynkiem Podgórskim powstało istne lodowe zagłębie. Kilka lodziarni obok siebie, więc konkurencja wymusza odpowiednią jakość i podejmowanie prób wyróżnienia się oryginalnymi smakami, takimi chociażby jak imbir, gorgonzola czy piwo ; )

kraków lody logo

Jedząc lody postanowiliśmy, że będzie to dzień street food’u : ) Kolejnym przystankiem był więc Skwer Judah na Kazimierzu, gdzie powstała strefa food trucków. Są burgery, naleśniki, ale my postawiliśmy na frytki belgijskie. Grube, chrupiące zewnątrz i miękkie w środku. Do tego sos z suszonych pomidorów. Mniam : ) Wróciły wspomnienia z Belgii i frituurów ; )

kazimierz streetfood logo

Zuzi za to przypomniały się konie, więc trzeba było wracać na Rynek robiąc krótkie postoje na kolejne lemoniady i lody.

krakow rynek2 logo

Na Rynku trafiliśmy też na fajny pokaz iluzji : )

DSC00754a logo

Przed drogą powrotną postanowiliśmy się dobrze przygotować. Obóz przygotowawczy rozbiliśmy przy ul. Kupa na Kazimierzu przy kolejnym food trucku. Trening z El Picante i LeSerem możemy wszystkim polecić : )

DSC00772a logo

To kiedy następny raz Krakowie? : )

J.