O daniach kuchni kanaryjskiej pisałam już tu, dziś natomiast dzielę się konkretnymi miejscami, w których możecie zjeść, będąc na Lanzarote i Fuertaventurze.
LANZAROTE
Restauracja Chiringuito na półwyspie Papagayo
Bałam się, że będzie to restauracja wykorzystująca fakt braku jakiejkolwiek alternatywy w promieniu kilku kilometrów, więc ludzie przyjdą i zjedzą co będzie. Nic z tych rzeczy.
Po pierwsze niezobowiązujący wystrój, wakacyjne i nadmorskie niebiesko-białe kolory, słomkowe parasole, marynistyczne detale. Po drugie wspaniała, zaangażowana i szczerze sympatyczna obsługa. Po trzecie przepiękny widok. A po czwarte przepyszne, świeże jedzenie – jest tam nawet okienko przez które można zajrzeć do kuchni i zobaczyć parujące patelnie z paellą czy ośmiornicę, która za chwilę wyląduje na naszym talerzu ; )
Byliśmy dwa razy i zjedliśmy:
- paellę z owocami morza (specjalność restauracji), tradycyjnie porcja na min. 2 osoby, wieeeelka patelnia, uczciwy balans pomiędzy ryżem a owocami morza : ),
- doradę z rusztu,
- ośmiornicę z rusztu – zdecydowany hit wakacji, pięknie podana, idealnie ugrillowana, miękka, w ogóle nie gumowata!, PRZEPYSZNA. Absolutny must eat : D
A do tego frytki – niby tylko frytki, ale pyszne, świeżutkie, chrupiące, ładnie podane.
Cantina – tapas y Tablas w Teguise
Tu w zasadzie zatrzymaliśmy się głównie na kawę (jedno z niewielu miejsc, gdzie była podawana „normalnie” w filiżankach a nie jako kawa z mlekiem w szklance, bardzo popularna na Wyspach Kanaryjskich).
Po przeglądnięciu karty zamówiliśmy jeszcze:
- sałatkę z ośmiornicy (CUDO! marynowana w occie i podana z różnokolorową papryką, czerwoną cebulą, selerem naciowym w sosie vinaigrette z dodatkiem cząstek cytryny),
- frytki z batata (pyszne, chrupiące),
- a na deser bienmesabe, czyli bardzo słodki sos z mielonych migdałów, żółtek i miodu czasem z dodatkiem słodkiego wina czy rumu.
W karcie, prócz tradycyjnych tapas dostępne były deski z regionalnymi specjałami (kilka opcji do wyboru, z serami, mięsem lub owocami morza z dodatkiem ziemniaczków, sosów mojo i pikli) – idealna opcja na lunch dla dwóch osób. Mieliśmy jeszcze wrócić żeby spróbować, ale niestety już się nie udało. Niemniej wyglądały fantastycznie i na pewno warto się skusić : ).
Dodatkowo w menu kilka dań obiadowych, steki oraz burgery.
Przyjemnie usiąść przy stolikach na zewnątrz wzdłuż uliczki lub na wewnętrznym patio. Bielone ściany, drewniane stoły i egzotyczne rośliny wspaniale oddają klimat Lanzarote.
Adres:
Calle León y Castillo 8, Teguise
Bar La Tegala
Niepozorne z początku miejsce, bez stolików na zewnątrz okazało się całkiem sporą restauracją z kilkoma salami. W środku sporo miejscowych – dobry znak. W karcie same tradycyjne dania w baaardzo niewygórowanych cenach. Niektórych pozycji nie spotkaliśmy w żadnym innym miejscu. Jeżeli więc chcecie zrobić przegląd kuchni kanaryjskiej – to jest doskonałe miejsce.
My zjedliśmy:
- garbanzadę i potaje Canario (gęste zupy – gulasze bazie warzyw i ciecierzycy z dodatkiem mięsa),
- krewetki zapiekane w oliwie z czosnkiem,
- oraz rybę dnia.
Wszystko świeże i pyszne, duuże porcje.
Adres:
Plaza León y Castillo 5A, Haría
Restaurante Mirador de los Valles
W drodze (LZ-10) do Harii warto zatrzymać się chociaż na kawę (bardzo dobrą :)) w Restaurante Mirador de los Valles. Zasadniczo to restauracja, ale nic tam nie jedliśmy, więc nie będę się wypowiadać, choć recenzje i zdjęcia na TripAdvisor są zachęcające :). W cenie tradycyjny wystrój, przepiękny widok na okolice i… osiołek ; )
Adres:
Calle Celemín, 21, 35539 Teguise
Tawerny przy winnicach w dolinie La Geria
Jeżeli będziecie przejeżdżać przez Dolinę La Geria na Lanzarote i zgłodniejecie zatrzymajcie się przy jednej z tawern przy winnicach. Znajdziecie tam wybór małych przekąsek (tapas), np. ziemniaczaną tortillę, mięsne klopsiki w pomidorowym sosie czy ogromny wybór mini-kanapeczek (pinchos) z kozim serem, lokalną dojrzewającą szynką, jajkiem, pieczonymi bakłażanami, rybą czy smażonym kurczakiem. Wybieracie, obsługa podgrzewa i gotowe. Doskonałe do kieliszka wina (o ile nie jesteście kierowcą ;)). Warto próbować, bo za niewielkie pieniądze można poznać przekrój lokalnych smaków.
Adres:
przy drodze LZ-30 między miejscowościami Uga i Mozaga, nie można przeoczyć.
FUERTEVENTURA
Restaurante Punta de Jandia
Po plażowaniu na pięknych plażach i oddalonych od cywilizacji Playa Cofete czy Playa de los Ojos warto zajrzeć do Puertito de la Cruz. Miasteczko pośrodku niczego, zbudowane na piasku z kilkoma niskimi bungalowami, rzędami przyczep campingowych z drewnianymi dobudówkami i wiatrakiem sprawiało osobliwe wrażenie. Przy domach żywego ducha. W mieście kilka restauracji, w tym polecana Punta de Jandia. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia… A to za sprawą setek much, które grasowały wokół stolików. Zapach środka owadobójczego skutecznie zniechęcił nas przed wybraniem stolika wewnątrz. Pozostały te na zewnątrz i ciągła walka z intruzami.
Wystrój wart jest uwagi. Na zewnątrz wiosła, boje, kapoki, koła ratunkowe, liny w różnych kształtach i kolorach a w środku setki modeli żaglowców i statków, zdjęcia, gabloty z rodzajami węzłów, haczyki, butle z tlenem, sieci… i mnóstwo, mnóstwo innych akcesoriów żeglarskich i rybackich.
Zamówiliśmy małże po marynarsku i krewetki w czosnku, i jedno i drugie było w porządku, ALE to na co naprawdę warto tam pojechać to specjalność tego miejsca: gallegada. Gotowany i podawany w ogromnym garnku gulasz rybny. Mąż odmówił współpracy a sama się nie pokusiłam, więc jedynie podejrzałam u pań z sąsiedniego stolika. W środku w bulionie kawałki różnych ryb i warzywa korzeniowe. Wyglądało bardzo apetycznie, więc jeśli jesteście minimum dwiema głodnymi osobami – nie zastanawiajcie się : )
Adres:
Jak dojedziecie do miasteczka Puertito de la Cruz położonego na całym krańcu półwyspu Jandia, to restaurację też na pewno znajdziecie ; )
Los Pescadores, Pozo Negro
W Pozo Negro zatrzymaliśmy się w drodze z Costa Calma do Corralejo. Maleńka wioska położona nad oceanem, kilka białych domków, dwie restauracje znajdujące się na dwóch krańcach kamienistej plaży. To podobno ulubione miejsce mieszkańców z okolic na niedzielny obiad. Wybraliśmy restaurację o mniej eleganckim wyglądzie, ale za to z większą ilością osób w środku ; ). Menu wypełnione lokalnymi daniami, część z możliwością zamówienia połowy porcji. My zamówiliśmy gofio escalado oraz paellę z owocami morza. Wszystko pyszne a zjedzone nad samym brzegiem oceanu smakowało jeszcze lepiej.
Adres:
Pozo Negro, plaża ; )
Smacznego!
D.