Zwieńczeniem podróży po Tajlandii miała być jedna z rajskich koh. Czyli po tajsku wyspa. Krótki rzut oka na mapę wystarczy by przekonać się, że od ilości koh w tej części świata może zakręcić się w głowie. Wybór nie jest więc prosty. Na co się zdecydować? Pierwsza myśl to oddalona od Ao Nang o zaledwie kilkadziesiąt minut rejsu speedboatem znana z filmów Koh Phi Phi z niebiańską plażą. Ale tak pomyślą pewnie wszyscy, więc może coś mniej obleganego, ale na tyle ogarniętego, żebyśmy nie byli zmuszeni do budowania szałasu na plaży i szukania pożywienia w dżungli. To może tu! powiedzieliśmy przesuwając palec a raczej kursor po mapie na nic-nam-nie-mówiącą Koh Yao Yai.
Musieliśmy wstać o świcie by z naszego domku na skraju dżungli Khao Sok zdążyć na przedpołudniową łódź wypływającą z przystani Nopparat Thara Pier. Na szczęście z pomocą po raz kolejny przyszły makaki skaczące nam po dachu i werandzie, które są skuteczniejsze od budzika ; )
Bilety kupujemy bezpośrednio na przystani. Rejs trwa ok. 30 minut, po czym łódź przybija do Klong Hia Pier położonego w północnej części wyspy. Potem, łodzie z reguły płyną dalej na Koh Yao Noi i docelowo na Phuket. My tymczasem ładujemy się na pakę do jednego z kilku songthaew oczekujących w „porcie” na przybyszy i jedziemy do naszego ośrodka Better View Bungalow.
Better View Bunglow – lepszych widoków nam nie potrzeba
Zdjęcia nie kłamały. Na powitanie koktajl z lichii. W ogrodzie duży basen z widokiem na morze. Pomiędzy palmami, migdałowcami i drzewem z jack fruitami piękne domki stylizowane na bambusowe chatki a w nich wanna z jacuzzi. Kameralnie, cicho, nietłocznie. Chilloutowa muzyka płynąca z baru, słońce, luz… nie ruszamy się stąd!
Popływaliśmy w basenie, zjedliśmy obiad, dziewczyny narysowały kilka obrazków, poganialiśmy się po ogrodzie i tak minęły nam… 3 godziny. I co teraz? Zostało jeszcze jacuzzi, ale chyba i tak nie będziemy tu siedzieć w miejscu przez następne 2 dni? : D Przespacerowaliśmy się plażą oglądając wędrówki, momentami przeradzające się taniec, krabów, które korzystając z odpływu tłumnie wygrzebały się z piasku. A przy okazji obmyślaliśmy plan na kolejne dni.
Nie ma wyjścia, wypożyczamy skutery (dostępne w hotelu) i ruszamy na zwiedzanie Koh Yao Yai. Plan jest, jeszcze tylko trzeba ogarnąć jazdę na skuterach (nigdy nawet nie siedzieliśmy na tych jednośladach) i ruch lewostronny :D
Nigdy nie jest za późno na naukę
Po pierwszym szoku wynikającym z odkręcenia manetki gazu wyrażonym okrzykiem aaa jaaadęęę, w kilka minut można w miarę opanować manewry i ruszać w drogę. Jeszcze tylko musieliśmy się przegrupować a nie zapowiadało się łatwo:
– Zuzia, a Ty nie chcesz ze mną na skuterze jechać?
– Nie, wolę z mamą.
– Dlaczego?
– Bo mama jest mądrzejsza.
Poznać opinię własnego dziecka na swój temat – bezcenne. Na szczęście Zosia albo nie podziela zdania siostry, albo wzięła pod uwagę jeszcze inne aspekty i bez wahania wybrała podróżowanie z tatą ; )
Ruch lewostronny okazał się większym wyzwaniem niż sama jazda i przed każdym ruszeniem warto sobie powiedzieć: trzymaj się lewej. A na skrzyżowaniach… po prostu przepuszczaliśmy wszystkich :D Jednak powiedzmy sobie szczerze, natężenie ruchu na Koh Yao Yai (wyłączając innych skuterowców) jest tylko trochę większe niż u nas w noworoczne przedpołudnie ; )
Skuterem przez Koh Yao Yai
A sama jazda w takim otoczeniu to czysta frajda! Podobnie jak w tuk tukach pęd powietrza przynosi przyjemne orzeźwienie i mamy możliwość przyjrzenia się codziennemu życiu wyspy.
Pod domkami na palach w cieniu bawią się dzieci i spacerują kury. Dorośli przed prażącym słońcem kryją się w hamakach. Warto zatrzymać się przy jednym ze straganów by zaopatrzyć się w świeże i soczyste owoce. Wypić kokosa i uśmiechnąć się do dzieciaków wracających ze szkoły. Nie zazdrościmy tych mundurków przy tej temperaturze.
Przestrzenie między wioskami wypełniają plantacje kokosów i kauczukowców oraz dżungla, z której na drogę może wyjść np. legwan.
Jakie miejsca warto odwiedzić na Koh Yao Yai
Plaża Lam Haad
Egzotyczne palmy i biały piasek pokrywający smukły cypel wyspy wyciągnięty w stronę Koh Yao Noi przyciągnęły naszą uwagę już wtedy, gdy dopływaliśmy na Koh Yao Yai. Dotarcie na plażę Lam Haad stało się naszym celem numer 1 podczas „zwiedzania” wyspy.
Droga asfaltowa kończy się kilkadziesiąt metrów od wybrzeża. Nie ma tu żadnego sklepiku czy baru, więc zakupy lepiej zrobić po drodze.
Bez problemu znajdujemy sobie miejsce pod jedną z palm, która miała nas chronić przed palącym słońcem. Jak się okazało wieczorem – nie ochroniła a słońce bezlitośnie pokazało każde niedociągnięcie w smarowaniu filtrem ; )
Jedynym przedstawicielem branży gastronomicznej okazał się być wesoły i gadatliwy Taj sprzedający kokosy prosto ze swojej łodzi zacumowanej przy brzegu. Co ciekawe, operowanie przez niego w zasadzie trzema słowami „coconut”, „good” i „fifty” absolutnie nie wpływało niekorzystnie na jakość konwersacji :D Za to z odłupanej części skorupy robił łyżki, którymi dało się zjeść kokosowy miąższ. Bardzo innowacyjne i ekologiczne rozwiązanie ; )
Gdy byliśmy tu pierwszy raz trafiliśmy na odpływ. Woda była więc trochę zamulona a na odkrytym dnie sporo było ostrych muszli i kamieni. Domi gdzieś w internetach wyszperała prognozy przypływów i odpływów, więc następnego dnia przyjechaliśmy w bardziej odpowiedniej porze. Tak czy inaczej miejsce jest piękne!
Restauracja Ban Rim Nam
Absolutnie obowiązkowy do odwiedzenia punkt na mapie Koh Yao Yai. Restauracja zlokalizowana jest nieopodal przystani Klong Hia Pier. Z jej tarasu rozciąga się piękny widok na zatokę, która w trakcie odpływu wygląda dość osobliwie.
Jednak najważniejsze jest to, co pojawia się na talerzach i w miskach. Jedzenie wygląda fantastycznie. a smakuje jeszcze lepiej! A jak widać na zdjęciu poprzeczka jest wysoko! Do tego przemiła obsługa więc miłe popołudnie gwarantowane. A może nawet nie jedno?
Inną restauracją, którą także możemy polecić jest Jikgo Bar & Restaurant oraz Laanmaye Restaurant – patrz punkt 3.
Punkt widokowy Koh Yao Yai
Pytajcie o Mr. Coco. Tego gościa znają na wyspie ponoć wszyscy. Uśmiecha się więcej niż statystyczny Taj. Ma restaurację, organizuje wycieczki kajakowe po lasach namorzynowych a na swojej „posiadłości” udostępnia punkt widokowy skąd podziwiać można piękne panoramy. Wstęp bezpłatny, ale warto usiąść na chwile i wypić orzeźwiający koktajl ze świeżych owoców.
Plaża Son Bay na zachodnim wybrzeżu
Dotarliśmy tam tuż przed zachodem słońca. Na drodze prowadzącej w kierunku plaży sporo jest sklepów z pamiątkami i małych marketów.
Plaża jest długa i szeroka, częściowo zacieniona. Choć popularna, nie jest opanowana wyłącznie przez turystów. To także popołudniowe miejsce spotkań lokalsów.
Plantacje kauczukowców
Wzdłuż drogi ciągną się symetrycznie posadzone drzewka. Do każdego z nich, na wysokości mniej więcej 1 metra przymocowana jest miseczka. Co to może być? Kauczukowce!
Na gładkiej korze każdego dnia wykonywane są odpowiednie nacięcia, z reguły w kształcie litery V, z których wycieka mleczny, lepki sok. Lateks. Drzewa mogą być eksploatowane przez ok. 30 lat, po czym z uwagi na spadek wydajności produkcji mleczka kauczukowego są wycinane.
Kauczukowiec brazylijski jak wskazuje jego nazwa wywodzi się z Ameryki Południowej. Jeszcze na początku XX w. pozycję niemal monopolistyczną na rynku mleczka kauczukowego miała Brazylia, gdzie na eksporcie powstała niejedna fortuna.
Rynek nie lubi jednak monopoli. Brytyjczycy podjęli udaną próbę założenia plantacji kauczukowca w innych częściach świata – w brytyjskich koloniach Azji Południowo-Wschodniej. W stosunkowo krótkim czasie to właśnie ten region stał się światowym potentatem w uprawie „łzawiących drzew” i do dziś na liście największych wytwórców kauczuku naturalnego widnieją Malezja, Indonezja, Tajlandia, Sri Lanka, Filipiny, Birma i Wietnam.
Dla kogo Koh Yao Yai
Koh Yao Yai na pewno nie znajduje się na szczytach listy tajskich wysp, gdzie docierają turyści żądni rajskich widoków. Może nie ma tu zatoczek z krystalicznie przejrzystą wodą, ale jest za to kilka białych plaż z palmami kokosowymi, gdzie spokojnie znajdziemy miejsce w odosobnieniu. Jest kilka dobrych restauracji i pięknych ośrodków z bungalowami nad brzegiem morza. Wieczorami można oglądać taniec krabów na plaży, a w dzień wynająć skuter i zobaczyć prawdziwe życie i przyrodę wyspy : )
Informacje praktyczne
Aktualny cennik oraz rozkład rejsów na Koh Yao Yao z Nopparat Thara pier możecie sprawdzić tutaj.
Źródło: link
Amatorzy nurkowania powinni sprawdzić ofertę Elixir Divers.
7 komentarzy
Czytajac ostatnio Wasza relacje z podrozy do Tajlandii, upewnilam sie, ze co osoba to wrazenia, ale to dobrze, bo warto porownywach swoje opinie ?? Wczoraj wrocilismy z 3 wyprawy do Tajlandii i odwiedzilismy Koh Lipe. Dla mniej najpiekniejsza byla pattaya beach, szeroka, malo ludzi, piasek maczny taki, ktorego na innych plazach na Koh Lipe nie ma, no i przede wszystkim brak lodek. Wrazenia z Sunrise beach raczej mam negatywne, no procz cypelku, ktory jest boski. Poza tym duzo ludzi, waska plaza. Odwiedzilismy polecana przez Was i innych restauracje Sunrise Beach Restaurant i zrazila nas juz pierwszego wieczoru ?? Na jedzenie czekalismy ok 1,, wiec nie dalismy jej wiecej szansy. Smacznie owszem ?? Walking Street faktycznie przerazil nas pierwszego dnia, ale na szczescie kolejne dni byly juz spokojne ku naszemu zdziweniu po pierwszym razie. Koh Lipe bede wspominac cudownie i w sumie prowonywalnie z Koh Ngai, ktory tez mialam okazje odwiedzic. Wyspa faktycznie piekna, chociaz dla niektorych moze byc za cicha ?? Raily odwiedzilismy teraz i w zasadzie jest wciaz tak jak piszecie. Ja palam wielka miloscia do Ao Nang, gdzie dla wielu jest to niezrozumiale. Kocham je za to, ze daje mozliwosci fajnych wycieczek lodkami oraz skuterami, napewno nudzic sie nie mozna. Koh Lante tez zapamietalam fajnie, ale to dzieki skuterom. Tym razem odwiedzilismy jeszcze Koh Tao i tutaj..hm wyspa fajna dla nurkow i chyba na tym koniec. Faktycznie jest piekna z zewnatrz, plynac lodzia, obserwujac jej piekna zielen (niesamowita!) oraz wody. W srodku spacerujac wrazenie jest raczej slabe, bo jest zwyczajnie brudno, niezadbanie. Osrodkow pelno, coraz wiecej sie buduje, pelno smieci. Wyspa moim zdaniem za wiele nie oferuje. Rozpisalam sie, ale nie macie wrazenia, ze Tajlandia sie psuje? 3 raz bedac w tym kraju widze niestety jak stosunek Tajow zmienia sie do turystow, ktorych jest coraz wiecej, pewnie z tego wzgledu chec naciagniecia turystow jest coraz wieksza. Przede wszystkim jakosc jedzenia Z przykroscia patrzylam na niektore dania, nie tanie jak kiedys, coraz drozdze, a coraz mniej smaczne. Pewnie za pare lat nie bedzie to juz ten sam kraj, jesli wszystko bedzie szlo w strone tak wielkiej komercji. Nie bedzie to ten sam dziki natura, mega smaczny, pachnacy kraj. Serdecznie Was pozdrawiam! ??
Bardzo dziękuję za tskie inspirujące relacje. Czytam i czytam o Tajlandii – głównie o wyspach, ponieważ północ zwiedzaliśmy kilka lat temu – teraz czas na południe.
Wyspa Yao Yai była jakby na końcu listy moich zainteresowań jednak to się zmieniło po przeczytaniu Waszego tekstu. Będziemy jednak podróżować z 3 latkiem ( który absolutnie odmawia współpracy z TULĄ) a skutery nas trochę przerażają: 1. nie umiemy na nich jeździć; 2. Boję się o synka , że to jednak dla niego zbyt niebezpieczne. Czy w tym miejscu, w którym spaliście można wypożyczyć jakieś małe autko? Będę wdzięczna za odpowiedź :)
Witam, odpowiedziałem w mailu, pozdrawiam :)
Podpinam się w całości pod pytanie Moniki. Dodatkowo chciałem zapytać w jakim wieku jest maluch w nosidle ?:) tez myślę o skuterze ale mam małe dziecko :)
Maluch w nosidle miał wtedy niecałe 2 latka :) Jeśli chodzi skutery to dla nas też był to debiut. Jeśli też nigdy nie jeździliście, to na pewno warto najpierw samemu spróbować (bez dziecka) i wtedy ewentualnie spróbować już z dzieckiem (oczywiście w miejscu gdzie ruch jest znikomy jak właśnie na wyspach). Okazało się to naprawdę łatwe do opanowania, ale absolutnie nie namawiam. To Wy musicie się z tym czuć komfortowo, bo też nigdzie się nie spotkaliśmy żeby dla dzieci były kaski…
Alternatywnym pomysłem jest „wynajęcie” auta z kierowcą. Na Koh Yao Yai żadnej wypożyczalni samochodów nie spotkaliśmy, więc najlepiej zagadać z jednym z tych, którzy rozwożą turystów z portu do hoteli.
Pozdrawiamy :)
Narobiliście mi ochoty, żeby odwiedzić Ko Yao Yai :) Pamiętacie może, jak sprawował się tam internet? Potrzebuję stabilnego łącza do pracy zdalnej.
Na nasze potrzeby internet działał bez zarzutu – mieliśmy tajską kartę SIM i wifi w hotelu, z tym że to było typowo wakacyjne korzystanie (nawigacja, przegląd atrakcji czy restauracji). Trudno nam powiedzieć jak to wygląda obecnie, zwłaszcza do pracy zdalnej. Maile na pewno wyślesz, ale jak działa teams itp. to nie mamy pojęcia. Ale wiemy na pewno, że na Koh Yao Yai warto się wybrać ;)