Kolejnym przystankiem w trakcie naszej podróży po Czarnogórze był Żabljak. Sama miejscowość nie jest szczególnie urokliwa, chociaż uczciwie musimy przyznać, że nie bardzo daliśmy jej szansę pokazać się z lepszej strony. Jedyne miejsca, jakie odwiedziliśmy to… supermarket, stacja benzynowa i piekarnia :D
A wydaje się, że Żabljak ma wszystko, by w przyszłości stać się popularnym kurortem, w którym sezon turystyczny trwać będzie cały rok. Jest to najwyżej położona miejscowość w całym kraju. Pokrywa śnieżna utrzymuje się w okolicy nawet pół roku, nie dziwi więc, że funkcjonuje tu ośrodek narciarski. Latem z kolei Żabljak to świetna baza wypadowa na górskie szlaki Durmitoru, nad kaniony Tary i Pivy, a pewnie i do kilku innych, jeszcze nie odkrytych miejsc, które skrywa północno-zachodnia Czarnogóra.
Póki co jednak w mieście czy raczej na jego obrzeżach sporo jest architektonicznego chaosu i kontrastów pomiędzy starymi zabudowaniami a powstającymi licznie nowymi inwestycjami mającymi nadążyć za rosnącym ruchem turystycznym.
Jezioro Czarne
Po kilku minutach jazdy autem (ok. 2km od centrum miasta) dojeżdżamy na parking przy Jeziorze Czarnym. Z parkingu nad jezioro można dotrzeć idąc kilkaset metrów drogą asfaltową. My jednak polecamy wybrać przyjemniejszą opcję – ścieżkę biegnącą wzdłuż rzeki przez las (ok. 1 km).
Po wyjściu z lasu ukazuje nam się spokojna tafla jeziora, w której odbija się górujący nad nim szczyt Medjed (2 287 metrów n.p.m.).
Polodowcowe Jezioro Czarno (Crno jezero) położone jest na wysokości ponad 1 400 metrów n.p.m. Nad jeziorem początek ma kilka szlaków m.in.:
- szlak nad Jezioro Wężowe (Zminje jezero) – czas przejścia to 1,5h w jedną stronę,
- szlak na najwyższy szczyt Durmitoru czyli Bobotov kuk (2 523 m n.p.m.) – czas przejścia to 5,5h w jedną stronę.
Z reguły jednak Jezioro Czarne jest celem samym w sobie. Może trochę brakuje spektakularnych widoków (naszym zdaniem porównania do Morskiego Oka są nie na miejscu), ale można tu przyjemnie spędzić kilka godzin spacerując równą i szeroką ścieżką.
Taki też był nasz plan, bo obiecany dziewczynom limit bardziej wymagających trekkingów (cały jeden) wykorzystaliśmy w Górach Przeklętych. Co innego jednak zwykły spacer wokół jeziora, prawda? ; )
Jedno jezioro czy może jednak dwa jeziora?
Kiedy ruszaliśmy szlakiem biegnącym wzdłuż brzegu jeziora nie wiedzieliśmy jednej, ale bardzo istotnej rzeczy. W rzeczywistości Jezioro Czarne składa się z dwóch jezior: Wielkiego i Małego połączonych naturalnym kanałem, który latem wysycha. A dlaczego to takie ważne? Bo według przewodników i wielu blogów trasa wokół jeziora liczy jedynie 4 km a szacowany czas przejścia to 1 godzina. No nie do końca, a przynajmniej nie o każdej porze roku! Pętla dookoła „połączonego jeziora” wraz z dojściem z parkingu to ok. 7 km. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza mając napięty plan dnia ; ) Nam w ostatecznym rozrachunku tego czasu zabrakło by tego dnia dotrzeć jeszcze nad zaporę Mratinj. Nie żałujemy, bo przygody znad Jeziora Czarnego wspominamy z uśmiechem do dziś : )
Po mniej więcej 2 kilometrach na ścieżce przypominającej dotąd leśną promenadę zaczęły pojawiać się bardziej wymagające fragmenty. Jeszcze ciekawiej zrobiło się, gdy zaczęliśmy mijać ludzi niosących buty w rękach i idących na bosaka. Po chwili dotarliśmy do miejsca, gdzie stało sporo osób. Gdy podeszliśmy bliżej zrozumieliśmy skąd te mijane „bose stopy”. Ścieżka na długości kilkudziesięciu metrów była zalana przez spływającą po zboczach wodę.
Większość osób zawracała. My po krótkiej rodzinnej naradzie jednogłośnie, choć z różnym poziomem entuzjazmu, zdecydowaliśmy, że idziemy dalej : )
Już po pierwszych krokach dało się odczuć, że woda jeszcze przed chwilą znajdowała się w innym stanie skupienia. Musieliśmy więc znaleźć złoty środek pomiędzy ostrożnym przejściem po śliskich kamieniach a minimalizacją ryzyka odmrożenia stóp : D Za to okazało się, że lodowata woda ma magiczne właściwości przywracające energię, bo od razu skończyły się pytania czy daleko jeszcze?
Dalej czekały nas kolejne (4 lub 5) takie przeprawy. Jak przeczytaliśmy na jednej z tablic informacyjnych, jest to zjawisko występujące co roku właśnie na przełomie maja oraz czerwca. Spływająca z gór woda z topniejącego śniegu i lodu zasila Jezioro Małe powodując wzrost jego poziomu. Przy okazji powstają wodospady i rozlewiska na szlaku. Trwa to z reguły 2-3 tygodnie, więc trafiliśmy więc całkiem nieźle, bo ze zwykłego spaceru zrobiła nam się całkiem ekscytująca wyprawa. Trwałych odmrożeń stóp nie odnotowaliśmy : )
Po zrobionej pętli wróciliśmy do auta by ruszyć na samochodowy objazd przez Durmitor. Mieliśmy przy tym masę szczęścia, ale to tym będzie w następnym wpisie.
Nocleg
W trakcie pobytu w Żablajku nocowaliśmy w Vuković Accommodation
Domek, 2 sypialnie, kuchnia, łazienka. Mówiąc wprost fajerwerków nie było, ale niczego nam też nie brakowało. No może widoków, bo te którą są… są dość abstrakcyjne. Było za to czysto, łazienka odnowiona, woda gorąca, kuchnia wyposażona a internet działał. A biorąc pod uwagę cenę (150 zł za noc w czerwcu 2022 r.) możemy szczerze polecić to miejsce.
Jeśli skorzystasz z naszego polecenia będzie nam miło jeśli użyjesz tego linka do booking.com
A to widok z „wejścia” do domku : D
1 komentarzy
Artykuł ciekawy i dobrze się czyta. Zaskoczyły mnie też te dwa jeziora – pierwszy raz o tym słyszę! Czy trasa wokół Jeziora Czarnego faktycznie w sezonie staje się zatłoczona? Myślę o wypadzie tam latem, ale nie przepadam za tłumami. Jak tam z oznaczeniem szlaków i dostępnością miejsc parkingowych?