Beskid Niski to region do tej pory raczej mi nieznany. I tak by pewnie przez jakiś czas jeszcze pozostało, gdyby nie obowiązki służbowe, które sprawiły, że miałem odwiedzić Wysowę – Zdrój. Najpierw rzut oka na mapę, a zaraz potem zapalona lampka w głowie i myśl: czemu by nie zabrać tam na weekend moich dziewczyn? : )
Zatrzymaliśmy się dość nietypowo, bo w Uzdrowisku, no ale w końcu Wysowa – Zdrój jak sugeruje nazwa to miejscowość właśnie uzdrowiskowa. Obiekt jest raczej nastawiony na starszych klientów – turystów medycznych ; ) ale ma też w ofercie bardzo fajne apartamenty, w których warto zatrzymać się kilka dni.
Po wypełnieniu karty pacjenta (!) zameldowaliśmy się w „Biawenie”. A dlaczego warto akurat tutaj? Bo ten budynek położony jest na wzgórzu, skąd z perspektywy 5. piętra roztaczają się piękne widoki na zielone pagórki okolicy.
Piątkowe popołudnie spędziliśmy w pięknym Parku Zdrojowym spacerując nastrojowymi alejkami. Piękna przyroda, wokół cisza, spokój…
… i Zuzia z pasją szlifująca swoje umiejętności jazdy na hulajnodze : ) Swoją drogą, chyba musimy kupić też hulajnogi dla siebie, bo patrząc na frajdę z jazdy sami chętnie byśmy pośmigali ; )
Pośrodku parku znajduje się stylowy drewniany budynek Pijalni Wód Mineralnych, gdyż właśnie w Wysowej znajdują się ich bogate ujęcia. Do wyboru mamy np. Henryka, Franciszka czy Józefa o właściwościach leczniczych i bardzo oryginalnych smakach ; )
Jak na wzorowych kuracjuszy przystało zamiast szaleć na hulajnodze popijaliśmy wody lecznicze stosowane w różnego rodzaju kuracjach. Zuzia też chciała ich spróbować. Sądząc jednak po jej reakcji chyba chętniej piłaby wodę z fontanny obok pijalni ; )
W sobotę rano wybraliśmy się do słowackiego Bardejowa oddalonego o kilkanaście kilometrów od granicy. Stare Miasto, wpisane na listę dziedzictwa UNESCO, otoczone jest średniowiecznymi murami obronnymi z basztami i barbakanem.
Jednak to co najlepsze Bardejów kryje wewnątrz murów. Idąc zabytkowymi uliczkami dochodzimy do rynku, a widok ten naprawdę może zachwycić i skłonić do refleksji czemu takie miejsce jest tak mało znane? W dolnej części rynku stoi gotycka bazylika św. Idziego, która przez to, że usytuowana w dole nie dominuje aż tak bardzo nad całością. Pośrodku rynku znajduje się zabytkowy ratusz, a wokół odrestaurowane kamienice w pastelowych kolorach zwieńczone spadzistymi dachami pokrytymi ceglastą dachówką, co szczególnie urokliwie wygląda z wieży bazyliki.
Wewnątrz Bazyliki podziwiać można aż 11 kunsztownie wykonanych gotyckich ołtarzy. Bileter zapewniał, że w środku jest więcej gotyku niż w całej Polsce razem wziętej, jednak nas najbardziej interesowała możliwość obejrzenia panoramy miasta z kościelnej wieży o wysokości 76 metrów. Na taras widokowy wchodzi się wąskimi, wijącymi się schodami. Wspinając się, nagle Zuzia powiedziała „tata noc”. Faktycznie, część schodów przemierza się w ciemnościach, Zuzia trzymała więc latarkę i oświetlała drogę, dzięki czemu udało nam się dotrzeć na górę : )
A widok z góry prezentuje się tak:
W poszukiwaniu cienia i obiadu weszliśmy w bramę jednej z kamienic, kryjącą w środku restaurację Parada z przyjemnym ogródkiem. Podróże kształcą, nowym słowem Zuz tego dnia był „hamak” znajdujący się w ogródku. Poza tym był mini plac zabaw, więc już wiedzieliśmy, co będziemy robić oczekując na obiad ; ) Jak się okazało bardzo smaczny obiad, po którym przyszła ochota na deser ; )
Po obiedzie pokręciliśmy się jeszcze po okolicach rynku i fortyfikacjach Starego Miasta, na które składają się m.in. baszty Gruba, Wielka czy Czerwona i dobrze zachowane mury…
W drodze powrotnej postanowiliśmy zatrzymać w Stadninie Koni Huculskich w Gładyszowie. Stawiający drogowskazy zrobił wiele, żebyśmy tam nie trafili, ale okazaliśmy się sprytniejsi : D Stadnina ta jest największą w Europie stadniną koni huculskich, a tutejsze konie brały udział m.in. w „Ogniem i mieczem” czy „Starej baśni”. Na miejscu poczuliśmy lekkie rozczarowanie, bo obejrzeć można było zaledwie kilka rumaków, a pozostałe stały sobie gdzieś daleko daleko za ogrodzeniem. Na tyle daleko, że do zrobienia im zdjęcia użyłem zoomu 50x a szału nie ma ; )
Zuzi bardzo spodobał się za to Golan – hucuł, który zerkał na nią ze stajni. Po chwili Zuz poznała się z Golanem lepiej robiąc kilka kółek na jego grzebiecie. Tym razem jeszcze z mamą obok, ale już mała dżokejka zapowiedziała, że następnym razem „ihaha hopa hopa siama” ; )
Tuż obok stadniny znajduje się drewniana cerkiew greckokatolicka. Jednak prawdziwą perełką w tej okolicy jest dawna cerkiew greckokatolicka św. Paraskewy w Kwiatoniu należąca do najlepiej zachowanych i najpiękniejszych cerkwi łemkowskich w Polsce. Cerkiew ta jest jedną z 16 drewnianych cerkwi regionu karpackiego w Polsce i na Ukrainie wpisaną na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Po powrocie do Wysowej uznaliśmy, że tak piękny dzień warto zakończyć dobrą kolacją. Lepiej niż na restaurację Stary Park Zdrojowy chyba trafić nie mogliśmy : ) Tutejszą specjalnością są rydze, więc na naszym stole nie mogło zabraknąć żuru na kiszonych rydzach czy rydzy z patelni smażonych na gęsinie. Jak ostatnio mówi Zuzia – „pycha” : ) Absolutny must przy wizycie w Wysowej i jednocześnie wystarczający powód by tam jechać!
W niedzielny poranek kontynuowaliśmy zwiedzanie okolicznych zabytków szlaku architektury drewnianej, na którym znajdują się m.in. cerkwie łemkowskie w Hańczowej i Skwirtnem. A między wsiami rozciągają się lasy i malownicze pola.
Upał dawał się mocno we znaki, wróciliśmy do Parku Zdrojowego szukać ochłody. Najlepszy sposób znalazła Zuz ; )
Nasz spontaniczny wyjazd weekendowy zakończyliśmy jeszcze jedną wizytą w Starym Parku Zdrojowym. Rydzy jako przystawki zabraknąć nie mogło, a potem też było dobrze ; )
J.
1 komentarzy
Przebiegłem kiedyś trasę z Krynicy Górskiej do cerkwi w Bielicznej i z powrotem. 3/4 trasy lał deszcz i w lesie było trochę ślisko… Wspaniałe widoki, powietrze do wdychania pełną gębą. Powtórzę to kiedyś, może jeszcze w tym roku?