Na Molo do Osieka

Lato dobiega końca a nie każdy miał czas czy możliwość, by wybrać się na dłuższy urlop i trochę odpocząć. Tym wszystkim zagonionym, zapracowanym, zestresowanym, w wiecznym niedoczasie z odsieczą przychodzą ośrodki SPA & Wellness, gdzie można się oddać słodkiemu nic-nie-robieniu, relaksowi i przyjemnościom w otoczeniu natury, a to wszystko zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zamieszkania.

Od naszych ostatnich wakacji minęło już sporo czasu, na następne musimy jeszcze trochę poczekać, a że dodatkową okazją do świętowania była 5. rocznica naszego ślubu ; ), postanowiliśmy wybrać się na dłuższy weekend do Osieka k. Oświęcimia. Z Katowic to jedynie godzina jazdy samochodem.

Molo Resort Spa to kompleks składający się z kameralnego hotelu (29 pokoi, 5 apartamentów) ze strefą Spa&Wellness, restauracji oraz zewnętrznego basenu, a wszystko to położone nad malowniczym jeziorem.

moloosiek-logo-9

Co można robić w takim miejscu? Ośrodek położony jest trochę pośrodku „niczego” otoczony polami i jeziorami, więc najlepiej nastawić się na mieszankę nieśpiesznego relaksu i aktywnego wypoczynku (rowery, sprzęt wodny, tereny do biegania, plac zabaw ; ), kort tenisowy, a zimą lodowisko). Oczywiście gdyby ktoś chciał to w okolicy można odwiedzić Wadowice, Oświęcim czy parki rozrywki w Zatorze. My jednak biorąc pod uwagę, że to nasz pierwszy taki wyjazd w czwórkę chcieliśmy odpocząć raczej stacjonarnie. Dlatego też trochę celowo wybraliśmy znaną nam okolicę żeby nie ciągnęło nas do jakiegoś zwiedzania.

Jak zatem spędzaliśmy czas?

  1. Basen w hotelu. Zuzia jest wielką fanką basenów, najchętniej nie wychodziłaby z wody. W hotelu znajdował się nie za duży basen z wirem i brodzikiem dla maluchów oraz jacuzzi, w części basenowej znajdowały się również sauny.
  1. Masaże, zabiegi i wszystko to po co ludzie przyjeżdżają do SPA.
  1. Zewnętrzny kompleks basenów. Usytuowany nad samym brzegiem jeziora kompleks basenowy ze zjeżdżalnią i brodzikiem dla dzieci. Zwraca uwagę jego oryginalne wykonanie, dzięki któremu przy sprzyjającej pogodzie możemy się poczuć jak na naprawdę egzotycznych wakacjach. Niecki i otoczenie basenów wykonane jest z masy imitującej złocisty piasek, w basenach czysta (choć nieszczególnie ciepła!) woda a wokół leżaki ze słomianymi parasolami : )

moloosiek-logo-16

20160812_110600a-logo

moloosiek-logo-17

  1. Wypożyczalnia sprzętu wodnego. Po jeziorze można popływać kajakami czy motorówką, ale najciekawiej na wodzie prezentują się rowery wodne. Bo kto potrafiłby się oprzeć pokusie popływania czerwonym kabrioletem albo łabędziem? : )

moloosiek-logo-6

moloosiek-logo-7

moloosiek-logo-4

moloosiek-logo-23

moloosiek-logo-24

  1. Spacery wokół zalewu. Dookoła biegnie równa, asfaltowa, oświetlona ścieżka. Można spacerować, jeździć na rolkach, rowerach czy hulajnodze albo pobiegać o świcie : ).

moloosiek-logo-3

A kiedy już to wszystko zrobimy, wtedy przyjdzie pora na jedzenie : ). Hotelowa restauracja to osobny budynek położony tuż nad brzegiem. Można usiąść na zewnątrz, przy stolikach na molo, wewnątrz, podziwiając zalew przez przeszkloną ścianę lub na tarasie na piętrze (tylko w weekendy).

Menu dość obszerne i zróżnicowane, na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. My jedliśmy: filet z perliczki podany z ziemniakami z boczkiem, szpinakiem, glazurowaną marchewką i sosem borowikowy (sosu borowikowego ze świecą szukać, ale mięso pyszne), policzki wołowe podane z puree ziemniaczanym i kapustą włoską z boczkiem i redukcją wołową (całość nie powala, proste smaki, które nie dominują nad mięsem, kapusta przeciętna ale policzki dobre), polędwice z dorsza podaną na czarnym ryżu z salsą pomidorową oraz z szynką dojrzewającą i młodym szpinakiem (niebanalne połączenie smaków, sypki ryż, pikantna salsa i soczysty dorsz, pycha!), sandacza smażonego saute z puree z czerwonej soczewicy i marchewki z groszkiem cukrowym i sosem śmietanowym na białym winie (całość smaczna ale dorszowi nie dorównuje ;)), fileciki z kurczaka z frytkami i surówką z marchewki (menu dziecięce, Zuzia zjadła ze smakiem, surówkę z marchewki niemal bez problemu udało się zamienić na marchew glazurowaną), pierogi z jagodami i z truskawkami (i jedne i drugie z menu dziecięcego, przepyszne),  naleśniki z czekoladą i owocami (bardziej placuszki niż naleśniki, wśród naszej trójki miały swoich zwolenników, dla mnie zdecydowanie za tłuste), czerwone naleśniki amerykańskie podane z truskawkami, filetowaną pomarańczą, borówkami, porzeczkami i kremem angielskim (puszyste, mięciutkie, niezbyt tłuste placuszki z pysznym sosem angielskim, można jeść : )).

moloosiek-logo-22

moloosiek-logo-21

moloosiek-logo-25

moloosiek-logo-26

moloosiek-logo-11

D.