Belgia – niby wszyscy znamy, ale co właściwie wiemy o tym państwie? Oto kilka ciekawostek i obserwacji z kraju płynącego piwem i czekoladą ; )
- Belgia jako samodzielny kraj powstała dopiero w 1830 r. wcześniej znajdując się pod zwierzchnictwem cesarstwa rzymskiego, francuskim, niemieckim, austriackim a nawet hiszpańskim. Niepodległość uzyskała dopiero po tzw. rewolucji belgijskiej, gdy odłączyła się od Królestwa Zjednoczonych Niderlandów. Jednak Belgia to trochę sztuczny twór…
- Bo Belgia jest krajem federacyjnym z wyraźnym podziałem na północną Flandrię, południową Walonię i Region Stołeczny Brukseli. Wszystkie trzy regiony mają szeroką autonomię w zakresie władzy ustawodawczej i wykonawczej. Każdy z nich ma własnego premiera, parlament, flagę czy hymn. To taki swoisty paradoks, że kraj będący stolicą zjednoczonej Europy sam jest tak wewnętrznie podzielony. A podział ten ma głównie podłoże kulturowo-językowe.
- Belgia posiada 3 języki urzędowe: flamandzki, francuski i niemiecki i aż 4 strefy językowe. Jak łatwo odgadnąć flamandzkim posługują się mieszkańcy Flandrii (ok. 60% populacji kraju) a francuskim Walończycy. Językiem niemieckim jako podstawowym posługuje się 1% społeczeństwa. W Brukseli obowiązują za to oficjalnie i francuski (zdecydowana większość) i flamandzki, co powoduje że…
- W Brukseli wszystkie nazwy ulic i tablice informacyjne itp. pisane są w dwóch językach. Czasem może to stanowić źródło nieporozumień, przykładowo widząc na tablicy odjazdów pociągów Brugge lub Bruges łatwo się domyślić, że chodzi o to samo miasto, czyli Brugię. Ale z Liege / Luik robi się już bardziej skomplikowanie ; )
- Różna jest także znajomość innych języków w poszczególnych regionach. O ile we Flandrii praktycznie z każdym porozumiemy się w języku angielskim (a nierzadko i podstawowym francuskim), to w Walonii, podobnie zresztą jak we Francji, raczej każdy oczekuje od nas posługiwania się językiem Moliera i dotyczy to nawet miejsc, gdzie przynajmniej znajomość podstaw angielskiego byłaby wskazana. Z czego to wynika? Chociażby z dwóch różnych systemów edukacji! Inny powód, jaki zdradził mi znajomy Flamandczyk to telewizja. We Flandrii filmy anglojęzyczne emitowane są z napisami, w Walonii popularny jest dubbing, mamy więc całkowicie różną ekspozycję na język angielski.
- Czymś co łączy Belgów jest sport i występy reprezentantów na arenach międzynarodowych. Obok piłki nożnej i reprezentacji zwanej Czerwone Diabły jest jeszcze jedna szczególnie popularna dyscyplina, a jest nią kolarstwo. W Belgii odbywa się m.in. kilka najsłynniejszych klasyków, czyli jednodniowych wyścigów (Dookoła Flandrii, Strzała Walońska, Liege – Bastogne – Liege). A skoro kolarstwo to…
- Fietsen – czyli rowery. W Belgii rowery są nieodłącznym elementem życia i krajobrazu miast. Rowery powszechnie służą jako środek transportu do pracy czy szkoły oraz jako sposób na spędzanie wolnego czasu. Istnieje wiele amatorskich zespołów kolarskich. Popołudniami czy w weekendy trasy rowerowe wzdłuż kanałów są prawie tak zatłoczone jak nasza Zakopianka przed długim weekendem. No dobra, trochę przesadziłem ; ) Ale i tak rowery i rowerzystów można zobaczyć wszędzie i uwaga, na drogach to rowerzysta ma pierwszeństwo i pozycję uprzywilejowaną. Muszą na nich uważać i zmotoryzowani, i piesi. Nikogo też tutaj nie dziwią piętrowe parkingi dla rowerów, przypinanie ich do czego tylko to możliwe (a czasem wydawać by się mogło niemożliwe np. na drzewie) czy np. panowie w garniturze podróżujący pociągiem ze składanym rowerem obok.
- Belgowie uważają się za wynalazców frytek. Jest to narodowa potrawa Belgów, a pierwsza porcja frytek miała powstać w walońskim Dinant. Co niektórzy niechętnie słyszą „french fries”, a nazwa ta miała zostać rozpowszechniona przez amerykańskich żołnierzy, który zajadali się frytkami we francuskojęzycznej Walonii. Tak czy inaczej frytek w Belgii spróbować (najlepiej nie jeden raz) trzeba, a najlepiej w jednym z niezliczonych frituurów. No i oczywiście z majonezem, choć lista dostępnych sosów (kilkanaście opcji to standard) może przyprawić o zawrót głowy.
- I jeszcze jedna specjalność Belgów – pralinki. Belgijskie czekoladki uważane są za najlepsze na świecie dzięki tradycyjnym metodom wytwarzania i najwyższej jakości kakao. To tutaj wyprodukowano również pierwszą czekoladę w Europie. W Belgii jest ponoć aż 2 000 sklepów z pralinkami, a na witrynach wielu z nich można zobaczyć czekoladowe cuda! Aha, jest też piwo o smaku czekolady ; )
- A właśnie piwo jest narodowym trunkiem Belgów. Nawet Dominika stwierdziła, że belgijskim piwom należy się osobny wpis, bo przecież piwo jest dla Belgii tym, czym wino dla Francuzów. W końcu jedynie w Belgii piwo dojrzewa w dębowych beczkach, jak wino. Tutaj więc tylko kilka faktów. Jeszcze na początku XX w. w Belgii działało ok. 3 000 browarów. Wojny oraz zmiany gospodarcze spowodowały spadek tej liczby do mniej więcej 160. Nadal jednak w Belgii produkuje się ponad 1 500 rodzajów piwa (różne źródła podają różne liczby), przy użyciu zróżnicowanych metod (technik) fermentacji. Piwo jest również używane w przygotowywaniu jedzenia np. serów. W restauracjach z reguły możemy wybierać spośród kilkunastu rodzajów i czasem warto zapytać, które z nich będzie najlepiej pasować do danego posiłku. Piwa podawane są w pięknych, stylizowanych kielichach.
- Słynne są m.in. piwa produkowane w klasztorach trapistów, które zawsze są piwami górnej fermentacji i ponownie fermentują w butelce. Browary belgijskich trapistów są jedynymi browarami na świecie znajdującymi się na terenie klasztorów.
- Roczna produkcja piwa w Belgii to ok. 2 miliardy litrów, co stanowi zaledwie 1% globalnej podaży. Niedużo, ale w tym przypadku zdecydowanie bardziej liczy się jakość i różnorodność, o czym może świadczyć fakt, że 2/3 produkcji trafia na eksport i pod tym względem Belgia jest światowym liderem.
- Belgijska kultura produkcji i spożywania piwa od 2016 r. figuruje na Liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
- W Brukseli naprzeciwko figurki Jeanneke Pis, czyli siusiającej dziewczynki, w ślepej uliczce Impasse de la Fidélité odchodzącej od słynącej z licznych restauracji Rue des Bouchers działa Delirium Cafe. Pub ten zasłynął w 2004 r., gdy został wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa jako miejsce, w którym ówcześnie oferowano 2004 gatunków piw z ponad 60 krajów. Na co dzień oferta jest „nieco” uboższa i poza stałymi piwami, co miesiąc zmienia się oferta piw gościnnych. Sam wybór i tak już przyprawia o zawrót głowy ; ) Wnętrze „wytapetowane” jest podkładkami, tacami i innymi przedmiotami związanymi z piwami a symbolem Delirium jest różowy słonik znany z etykiet piwa Delirium Tremens. Na prawach franczyzy powstały też bary o tej nazwie na całym świecie m.in. w Amsterdamie, Goteborgu, Rio de Janeiro, Rzymie, Sao Paulo, Tokio czy w Warszawie.
- Symbolem Brukseli jest jednak Manneken Pis, czyli figurka sikającego chłopczyka, który miał w przeszłości w ten sposób uratować miasto przed najeźdźcami próbującymi wysadzić mury obronne. Średnio co kilka dni Manneken Pis jest przebierany w stroje przekazane przez różne organizacje, stowarzyszenia, regiony czy państwa. Zebrało się już ich kilkaset a wszystkie stroje są przechowywane w Muzeum Miejskim.
- Spośród figur i posągów znajdujących się w Brukseli warto zwrócić też uwagę na pomnik bohaterów powieści Cervantesa, czyli Don Kichota i Sancho Pansy stojący pomiędzy Dworcem Centralnym a Grand Palace. Co jest w nim ciekawego? To, że identyczny znajdziemy w Madrycie : ) Być może wynika to z faktu, że hiszpańska linia Habsburgów przez jakiś czas kontrolowała też Niderlandy. A może Belgowie po prostu lubią błędnych rycerzy?
- Na pewno lubią komiksy, bo o Belgii mówi się, że to Królestwo Komiksów. To właśnie tutaj powstał jeden z najpopularniejszych komiksów europejskich Przygody Tintina uo młodym reporterze i podróżniku. Bardziej znane u nas Smerfy czy Lucky Luke też pochodzą z Belgii : )
- Antwerpia jest największym na świecie ośrodkiem szlifierstwa diamentów. Szacuje się, że ponad 80% światowych surowców diamentowych przechodzi przez tutejszą tzw. diamentową dzielnicę.
Nawiązaniem do dziedzictwa Antwerpii i podstaw jej gospodarki, jakimi są jeden z największych portów w Europie i diamenty właśnie, jest nowy budynek siedziby portu. Projekt autorstwa wybitnej, zmarłej w 2016 r. architektki Zahy Hadid, składa się z dwóch części: dawnego budynku straży pożarnej wykonanego z tradycyjnej cegły, nad którym nadbudowano szklaną, odbijającą światło konstrukcję przypominającą statek, lśniący w słońcu niczym diament.
- Spacerując po flamandzkich miastach trafić można do beginaży, czyli miejsc wyglądem przypominających zamknięte osiedle z niewielkimi domkami, kościołem czy kaplicą, szpitalem i ogrodami. Dlaczego te miejsca są tak wyjątkowe, że zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO? Ruch beginek zaczął się rozpowszechniać w XII w. głównie właśnie na terenach obecnej Belgii i Holandii. Były to świeckie religijne stowarzyszenia pobożnych kobiet, które często po śmierci mężów, co w okresie wypraw krzyżowych było dość częstym przypadkiem, decydowały się wstąpić do beginatu by wspólnie żyć i pracować. Przystępując do wspólnoty kobiety ślubowały czystość i posłuszeństwo, ale nie składały ślubów zakonnych i w każdej chwili mogły dobrowolnie opuścić beginaż. Wspólnoty były autonomiczne a kobiety te utrzymywały się z własnej pracy zajmując się tkactwem i koronkarstwem, a także opiekując się chorymi i potrzebującymi. Beginaże znajdują się m.in. w: Brugii, Gandawie, Leuven, Kortrijk czy Mechelen.
- I na koniec takie powiedzenie o Belgach: „każdy Belg rodzi się z cegłą w brzuchu” co ma wskazywać, że od chwili narodzin Belgowie zaczynają zbierać „cegły” na swój upragniony dom.
Coś Was zaskoczyło? : )
J.
1 komentarzy
Belgia to faktycznie bardzo specyficzny kraj, dlatego tym bardziej mnie pociąga. Mam bardzo odważny plan w tym roku, aby zwiedzić jej kilkanaście najważniejszych/najpiękniejszych miast. Mam nadzieję, że wszystko sprawnie się uda. Co do samego artykułu, to jest to zbiór bardzo ciekawych informacji. Interesuje się Belgami nie od wczoraj i przyznam szczerze, że zainteresował mnie ten wpis ;)