Niby wiedzieliśmy, jakich krajobrazów spodziewać się na Lanzarote, a mimo to już w drodze z lotniska do mieszkania uderzył nas brak roślinności. No bo jak to możliwe? Oddalona o zaledwie o sto kilometrów Teneryfa pełna jest palm, strelicji i smoczych drzew. Leżąca zaledwie kilka centymetrów wyżej (na mapie oczyścicie) Madera aż kipi od bujnej zieleni bananowców i starych lasów wawrzynowych. A tutaj pojedyncza palma urasta w niektórych miejscach niemal do miana atrakcji turystycznej. Przesadzam? Może trochę, ale na pewno Lanzarote to nie jest ziemia obiecana dla rolnictwa. A jednak…
A jednak jest takie miejsce, które wydawać by się mogło, zaprzecza logice rachunku ekonomicznego wyrażonego przez stosunek efektów do nakładów. To miejsce to właśnie La Geria. Dolina winiarska leżąca blisko Montana del Fuego – Gór Ognia – otoczonych dziesiątkami kilometrów kwadratowych malpais, czyli złych ziem, na które fauna i flora nie mają wstępu.
Na czarnym pustkowiu wulkanicznych pyłów, po których hula wiatr, człowiek postanowił uprawiać winorośl. Możemy sobie tylko wyobrażać jak duża musiała być desperacja pionierów żądnych napoju bogów, że podjęli rękawice w tej nierównej walce z warunkami naturalnymi ; )
Winnice w La Geria nie przypominają jednak typowych upraw znanych z innych miejsc na świecie. Patrząc na dolinę prędzej na myśl przychodzą tajemnicze kręgi w zbożu będące niby efektem wizyt istot pozaziemskich niż winnice znane z Francji czy Portugalii. Miejscami aż po horyzont widać bowiem równomiernie rozmieszczone zagłębienia w formie lejów o kilkumetrowej średnicy. To tak zwane picon, pośrodku którego sadzona jest winorośl.
Dodatkowo picon często otoczony jest zoco, czyli murkiem (z reguły półkolistym, ale są też podłużne) ułożonym z kamieni w celu ochrony rośliny przed silnym i suchym wiatrem. Pracochłonność level hard. Nawet Zuzia nie mogła się nadziwić widząc te nietypowe uprawy, kiedy chodziliśmy pomiędzy piconami : )
A przy okazji trafiliśmy na jeszcze jedna roślinę, dziko rosnące opuncje. Jakoś tak bez zastanowienia zerwałem sobie kilka dojrzałych owoców. Domi coś tam machała do mnie z auta ze śpiącą Zosią, ale nie uznałem tego za aż tak ważne w tym momencie. A potem mikro kolce wyciągałem z palców, warg i języka jeszcze następnego dnia : P
A wracając do La Gerii. Dolina ciągnie się wzdłuż kilkunastokilometrowego odcinka drogi LZ-30 od miejscowości Uga aż do Mozagi. Wzdłuż trasy znajduje się kilka winiarni, m.in. chyba najbardziej znana El Grifo, której strzeże gryf zaprojektowany przez Cesara Manrique. W winnicy tej działa również muzeum, ale akurat tam nie byliśmy.
Jakoś bardziej przemawiała do nas Bodega La Geria, gdzie oprócz degustacji win działa też tawerna serwująca niezłe tapas. Na degustację warto przyjechać popołudniu, gdy nie ma już tłumów wylewających się z beczek. Tfu, z autokarów. Koszt jednego kieliszka waha się od 1 do 2 euro, a w cenie dla chętnych rozmowa o wyzwaniach związanych z uprawą winorośli i wytwarzanych gatunkach win. Opinie co do wina wytwarzanego na Lanzarote są podzielone, jak to z gustami bywa. Znawcy polecają zwłaszcza wina białe i raczej jego słodkie odmiany. Mnie najbardziej przypadła do gustu La Geria Malvasía Volcanica, ale zgadzam się z opiniami, że koniecznie trzeba spróbować też charakterystycznego Malvasia Volcanica Dulce, czyli słodkiego wina z wyczuwalnymi nutkami marakui, moreli czy mango. Bo właśnie szczep malvasia, którego kolebką jest Starożytna Grecja, króluje na Lanzarote. Winorośl ta preferuje ciepły i suchy klimat. W Średniowieczu za sprawą kupców weneckich wytwarzane m.in. na należącej wówczas do Wenecji Krecie wino małmazja zyskało uznanie w basenie Morza Śródziemnego. W końcu winorośl dotarła i na Lanzarote. A resztę już znacie.
Po części teoretycznej, z trójką kobiet u boku i trzema kieliszkami wina w ręce przyszedł czas na delektowanie się księżycowymi widokami. Czy można chcieć czegoś więcej od życia? : D
J.
P.S. Jak wspomniałem wcześniej, z większych miasteczek na trasie są Uga i Mozaga. W Uga (Udze) miejscem godnym polecenia jest… wędzarnia łososia Ahumederia de Uga, o której pisaliśmy tutaj. A o Mozadze dopiero coś będzie ; )