Koyasan. Danjo Garan i noc w buddyjskiej świątyni – Japonia dzień 15

Coś się grzało nad płomieniem i bulgotało na naszym stole. My w tym czasie próbowaliśmy odgadnąć co jest w pozostałych naczyniach. Ryba, tofu, pikle i parę innych rzeczy, których smaków nawet nie próbowaliśmy się domyślać. Tymczasem płomień zgasł dając sygnał by zacząć jeść.

kolaż20 logo

DSC09768a logo

DSC09769a logo

Po śniadaniu wraz z całym dobytkiem ruszyliśmy na dworzec. Najgorzej miała Zuz, która dzielnie znosiła trud jazdy na walizce ciągniętej przez tatę ; ) Dystans jaki mieliśmy dzisiaj pokonać to zaledwie ok. 75 km (pociągami, nie na walizce), jednak logistycznie nie było tak różowo. Ostatnim punktem na trasie naszej wyprawy przed powrotem do Tokio miała być góra Koya (Koyasan). Najważniejsze miejsce kultu buddyjskiej sekty Shingon. Nas skusiła jednak przede wszystkim możliwość noclegu w świątyni z tradycyjnym wegetariańskim wyżywieniem i okazją do uczestnictwa w obrzędach.

Na Koyasan rocznie przybywa około miliona pielgrzymów, więc pomimo tego, że kilkadziesiąt świątyń oferuje noclegi o miejsca nie jest łatwo. Nie jest też tanio. Nam się udało zarezerwować dwa noclegi, jednak w dwóch różnych świątyniach (jeden za ok. 30.000 jenów, drugi za ok. 24.000 jenów, więc łącznie ok. 1.800 zł za 2 noce). Będąc w Narze uznaliśmy jednak, że odwołamy ten drugi i wrócimy do Tokio na 1 noc żeby nie musieć najpierw cały dzień podróżować z Koyasan do stolicy by potem spędzić jeszcze 20 h w samolotach.

Tak czy inaczej najpierw w ogóle musieliśmy się dostać na górę Koya. Przed wyjazdem naczytaliśmy się żeby nie zabierać tam za dużo bagażu, bo stromo, schodów dużo, a poza tym to w ogóle wilki mogą go porwać bo to takie dzikie miejsce bez zdobyczy cywilizacji w postaci środków transportu i chodników. Plan był więc taki, jedziemy do Osaki, gdzie zostawimy bagaże, a stamtąd już nieobjuczeni na Koyasan.

Przechodząc jednak obok informacji turystycznej naprzeciwko dworca w Narze zauważyliśmy przechowalnię bagażu. Zamiast więc tułać się po Osace, zostawiliśmy walizki tutaj (410 jenów za sztukę/dzień) i z Nary linią JR Wakayama pojechaliśmy do Hashimoto uprzednio zaopatrując się w prowiant gwarantujący przeżycie w dzikich ostępach Koyasan. No chyba że wilki się do niego dobiorą, wtedy kolejny wpis może już nie powstać…

DSC09785a logo

DSC00145a logo

Pociąg lokalny z Nary do Hashimoto jedzie ok. 2 godzin, w trakcie których mogliśmy przez okna gnającego z prędkością ok. 40 km/h pociągu podziwiać krajobrazy prefektury Wakayama. Byliśmy jedynymi obcokrajowcami w wagonie, a mało kto zwracał na nas uwagę. Żadnego kawaii, uśmiechów do Zuzi, do których już przywykliśmy. Aż poczuliśmy się nieswojo ignorowani ; ) Pociąg bujał i turkotał wiec głowy nam opadały prawie jak rodowitym Japończykom. I tylko Zuzia nie ulegała tej zbiorowej hipnozie woląc swoje hopa hopa po siedzeniach. Zasnęła niespełna 15 min przed przesiadką, co nas już jednak średnio urządzało.

W Hashimoto przesiedliśmy się na Ninka Line do Gokurakubashi. Bilet (ok. 800 jenów) obejmuje również wjazd koleją szynową na górę. Czas jazdy z Hashimoto do Gokurakubashi to ok. 40 min. Jedzie się głównie przez las, który z jednej strony stromo wspina się po zboczu, a z drugiej wśród smukłych, wysokich drzew, co jakiś czas ku naszemu zdziwieniu pojawiały się… palmy. Jeszcze kilka minut jazdy kolejką szynową i jesteśmy na wreszcie na górze.

DSC09790a logo

DSC09797a logo

DSC09802a logo

Wilków nigdzie nie widać są za to aż 3 linie autobusowe! Po drodze też zdziwienie, stacja benzynowa, sygnalizacja świetlna i nawet jakieś restauracje. Hmm… może pomyliliśmy góry?

Wreszcie, po prawie 4 godzinach wkroczyliśmy do świątyni Saizenin, czyli naszego miejsca pobytu. Wkroczyliśmy w klapkach, bo buty trzeba zostawić przy wejściu. Ale uwaga, wchodząc na tatami klapki też zdejmujemy, co szybko dał mi do zrozumienia pan mnich z recepcji. Zanim się jednak pojawił podszedłem do gościa, który stał, jak mi się dobrze wydawało przy recepcji. Zapytałem czy to tutaj jest check-in, on odpowiedział że tak i wypytał nas o rezerwację, po czym stwierdził że w takim razie nie powinno być problemów. Zdezorientowany pomyślałem, to czemu w takim razie nie daje mi standardowego formularza, jaki wypełniałem w każdym dotychczasowym hotelu? On chyba widząc moja minę powiedział, ze też jest gościem i czeka na recepcjonistę : )

DSC09850a logo

DSC09848a logo

Niestety nie miał racji, problemy były. Mnich recepcjonista dość chłodnym tonem stwierdził, że nie mają naszej rezerwacji. Oczywiście obwieścił to po japońsku. I dodał, że nie ma nic wolnego. Co gorsza, wiedziałem, że raczej na całej Koyasan nie ma nic wolnego, bo noclegi rezerwowaliśmy 3 miesiące wcześniej i już wtedy ciężko było coś znaleźć. Na szczęście zdążyliśmy się zaprzyjaźnić z panem niedoszłym-recepcjonistą, który był teraz naszym tłumaczem. Po kilkunastu minutach rezerwacja się jednak odnalazła, a co ważniejsze znalazł się również dla nas apartament. Dosłownie. Zamiast pojedynczego pokoju dostaliśmy apartament, w którym ponoć mieszkał nawet kiedyś szef Panasonica. Od razu te 30.000 jenów za nocleg zaczęło wydawać się bardziej rozsądną ceną : )

Salon, sypialnia, weranda, wszystko japanese style. Papierowe ściany, futony do spania, minimalizm. Na środku salonu niski stolik, dwie poduszki po przeciwnych stronach i niski okrągły stołeczek w sam raz dla Zuzi. Jeden z mnichów przyniósł nam yukaty, ręczniki i czajnik z zieloną herbatą. Widać było, że jest trochę wystraszony co za gości obsługuje w tym odrębnym skrzydle.

DSC09816a logo

DSC09818a logo

DSC09838a logo

Rozejrzeliśmy się szybko, ale nigdzie nie było filiżanek. Czyżby wiec szef Panasonica pił herbatę prosto z imbryka? Mnich albo złożył jakieś śluby milczenia albo nic w ogóle po angielsku nie rozumiał, więc na migi zapytałem jak mamy wypić zawartość czajnika? Na to on bardzo zdziwiony, ale z poważna miną wskazał ten mały drewniany stołeczek, który okazał się być pudełkiem z porcelanową zastawą herbacianą : D

DSC09839a logo

Do obiadu serwowanego w świątyni mieliśmy jeszcze chwilę, więc wyszliśmy na krótki spacer po znajdującym się dosłownie po drugie stronie ulicy (asfaltowej, taka dzicz) kompleksie Danjo Garan. Jednego z najstarszych i najważniejszych na Koyasan. Jego budowę rozpoczął sam Kukai – mnich renesansu ; ) Artysta, kaligraf, architekt, inżynier i przede wszystkim twórca buddyjskiej sekty Shingon, która głosi, że oświecenie można znaleźć w tym życiu poprzez praktykę duchową, czyli takie elementy jak mudry, mantry i mandale.

W młodości Kukai pobierał nauki w Chinach. Po powrocie do Japonii stanął m.in. na czele potężnej świątyni Todaiji w Narze. To z jego osobą jest również związany szlak pielgrzymkowy po 88 świątyniach na wyspie Sikoku. No i wreszcie to on stworzył centrum buddyzmu na górze Koya, gdzie z nadania cesarza otrzymał  ziemię.

Legenda głosi jednak nieco inną wersję. Według niej będąc jeszcze w chińskim porcie Kukai rzucił w kierunku Japonii sankosho (przedmiot ceremonialny) składając obietnicę, że w miejscu gdzie ono wyląduje, tam mnich będzie przekazywać swoje nauki. Po wielu latach znalazł swoje narzędzie na jednej z sosen porastających górę Koya. Sosna ta rośnie do dziś przed pagodą Konpon Daito (Wielka Pagoda).

DSC09856a logo

DSC09855a logo

Cynobrowo-biała pagoda uważana jest za symbol Koyasan. Trochę nietypowa, bo „ledwie” dwupoziomowa i nieco przysadzista a mimo to wysoka na 45 m i imponująca. Wewnątrz znajduje się posąg Buddy, jednak na oglądanie wnętrz było już za późno.

Innym ważnym budynkiem jest Kondo – główny pawilon świątyni. Po kompleksie przechadzały się grupy w tradycyjnych strojach pielgrzymkowych z charakterystycznymi kapeluszami na głowach.

DSC09865a logo

DSC00019a logo

DSC09876a logo

DSC09891a logo

DSC09858a logo
DSC00026a logo

Wreszcie przyszła pora obiadu : ) Podany tradycyjnie w stylu kaiseki wegetariański obiad wyglądał jak małe dzieło sztuki. Prócz pomarańczy, ryżu i miso, niewiele produktów udało nam się rozpoznać na pierwszy rzut oka, niektóre pozostały tajemnicą do końca ; ) Wbrew naszym obawom głodni nie wyszliśmy ; )

DSC09900a logo

DSC09911a logo

DSC09907a logo

Po posiłku jeszcze raz wybraliśmy się na spacer po Danjo Garan już w wieczornej scenerii. Rześkie górskie powietrze zapowiadało zimną noc. Wygrzaliśmy się w mini onsenie i wskoczyliśmy w nasze futony. Dla odmiany jutro pobudka wcześnie rano. Przynajmniej dla niektórych ; )

DSC09922a logo

DSC09927a logo

DSC09955a logo

DSC09966a logo

DSC09977a logo

J.

Informacje praktyczne:

Nocleg w świątyni

Nasz nocleg w świątyni Saizenin zarezerwowaliśmy poprzez serwis booking.com, link do tej oferty TU. W serwisie znajdziecie jeszcze kilka innych świątyń do wyboru, ale warto rezerwować z dużym wyprzedzeniem, bo zainteresowanie jest duże.

Noclegów w świątyniach (temple lodging) na terenie Japonii szukać można szukać też na stronach:

http://japanican.com

http://templelodging.com

Danjo Garan

Teren świątyni jest dostępny 24h i jest bezpłatne.

Zwiedzanie wnętrz Kondo Hall i Daito Pagoda od 08.30 do 17.00 (200 jenów każdy).