Wzgórze Filerimos–Zatoka Quinna–plaża Afantou – Rodos dzień 7

Dzień zaczął się od złej wiadomości. Zostaliśmy okradzeni… z jednego dnia podróży. Okazało się, że planowany na następny dzień lot powrotny został przesunięty z 22.00 na 10.00. Taki niestety urok czarterów. Musieliśmy zatem zrewidować nasze plany i skupić się na tym, na czym najbardziej nam jeszcze zależało. Padło na wzgórze Filerimos i zatokę Anthony’ego Quinna.

Droga na szczyt wiodła serpentynami wśród lasów piniowych. Na szczycie 267-metrowego wzgórza znajdował się akropol starożytnego Ialyssos. Nazwa Filerios oznacza „miłośnika samotności”, gdyż w miejscu tym bizantyjscy zakonnicy wiedli życie pustelnicze. W czasach joannitów w miejsce to poza funkcjami sakralnymi miało również ważne znaczenie obronne. Z tego miejsca Sulejman Wspaniały oglądał podbicie Rodos przez Turków. Gdy wyspa trafiła pod włoskie panowanie odrestaurowali oni klasztor, który można podziwiać do dziś.

DSC02578 logo

DSC02518a logo

DSC02561a logo

DSC02527a logo

DSC02572a logo

DSC02594a logo

DSC02603 logo

Filerimos to przyjemne miejsce na spacer, podziwianie panoramy wyspy i oglądanie pawi, których żyje tu naprawdę dużo :) Można tutaj również kupić słynną nalewkę – „siedem ziół”, z których znane są ponoć tylko 4: szałwia, piołun, oregano i tymianek.

Pożegnawszy się z pawiami, które chciały się z nami zaprzyjaźnić i wprosić się na zupę Zuz, ruszyliśmy dalej, nieco okrężną drogą , by chociaż rzucić okiem na północne wybrzeże Rodos.

Następnym celem była niewielka zatoczka nazwana imieniem Anthony Quinna. Miejsce to było scenerią dla filmu „Działa Nawarony”. Rząd grecki, wdzięczny za rozsławienie całej wyspy, przekazał ponoć aktorowi zatokę na własność. Decyzja ta została później unieważniona, ale nieoficjalna nazwa zatoki pozostała.

Ta kameralna zatoczka to miejsce, które zdecydowanie trzeba odwiedzić. Wciśnięta w skały, z  niewielką kamienistą plażą i krystalicznie czystą wodą zapewnia fantastyczne widoki. Dziewczyny zajęły się przeglądem kamieni i leżaków, które o tej porze były już w zdecydowanej większości puste, a ja skupiłem się na widokach podwodnych :) Tak zastał nas zachód słońca. Zdziwieni spojrzeliśmy na zegarek. Ufff, dopiero 15.30, całe szczęście nie przegapimy ostatniego obiadu na Rodos. Specyficzne położenie zatoki powoduje, że słońce wcześnie tu zachodzi.

DSC02711a logo

DSC02626a logo

DSC02692a logo
DSC02648a logo

Na obiad pojechaliśmy do pobliskiej tawerny, którą Domi wypatrzyła już wcześniej. Było niedzielne popołudnie, w tawernie gwarno i tłoczno, a przy stołach sami Grecy. Dobrze się zapowiadało. Po przystawkach i sałatce greckiej poczuliśmy, że Rodos zostawiło dla naszych żołądków to co najlepsze na koniec. Po szaszłykach z baraniny i deserze nasze odczucia nie zmieniły się.

DSC02721a logo

DSC02724a logo

DSC02725a logo

DSC02732a logo

Pełni, nie tylko dobrego nastroju, pojechaliśmy do Afantou na plażę by jeszcze chwilę nacieszyć się widokiem morza i słońcem. Na długiej, kamienistej plaży byliśmy zupełnie sami : )

DSC02745a logo

DSC02752a logo

Wszystkiego nie zobaczyliśmy, ale widzieliśmy dużo. Na tyle dużo żeby stwierdzić, że warto odwiedzić boga Heliosa w jego rezydencji. Pora wracać, ale spędziliśmy tu razem świetny tydzień, który my zapamiętamy na zawsze. Nie wiem ile zapamięta Zuzia, ale mam nadzieję, że przynajmniej osiołki i pawie. Już myślimy o następnym wyjeździe. A jak widać Zuzia też lubi życie na walizkach ; )

DSC02786a logo

J.