Funchal – miasto kopru, drzwi i wiklinowych sanek – Madera dzień 9

Prawie jak metropolia, pomyśleliśmy jadąc przez zatłoczone Funchal. Stolice zawsze wyglądają inaczej niż pozostała część kraju czy jak w tym przypadku wyspy. I wszystkie coś w sobie mają wspólnego. Podkręcone tempo. Na ulicach auta, skutery, autobusy. Na chodnikach ruch i gwar. Turyści z aparatami nikną wśród mieszkańców spieszących do pracy, siedzących na ławkach i pogrążonych w żywych dyskusjach albo oglądających witryny sklepowe w nadziei na odnalezienie upragnionych prezentów świątecznych. Czasu coraz mniej o czym przypominają świąteczne dekoracje i lampki rozwieszone już na palmach.

dsc05690a-logo

Ale Funchal zdecydowanie warto odwiedzić. A na wizytę w stolicy Madery zwanej Miastem Kopru (włoskiego) czy małą Lizboną warto przeznaczyć cały dzień, a pewnie i na wieczór znajdzie się kilka ciekawych opcji.

Rankiem najlepiej zajrzeć na targ Mercado dos Lavradores składający się z trzech części „tematycznych”. Przy wejściu znajdują się stoiska ubranych w tradycyjne maderskie stroje kwiaciarek pełne egzotycznych roślin, z których najbardziej charakterystyczne są kwiaty strelicji.

dsc05465a-logo

dsc05505a-logo

Dalej na dwóch poziomach znajduje się część owocowo-warzywna. Na małym placyku ustawionych było kilku sprzedawców nastawionych głównie na lokalnych klientów, tutaj można więc w spokoju oglądać stoiska wypełnione głównie bananami, banano-ananasami, anonami (budyniowe jabłka), papajami, kilkoma odmianami marakui oraz trochę mniej egzotycznymi warzywami.

dsc05492a-logo

Za to na piętrze, choć kolorowo, różowo jednak nie jest. Ta część nastawiona głównie dla turystów, co szybko można odczuć obserwując ceny i nastawienie sprzedawców atakujących z wielu stron z łyżeczkami wypełnionymi miąższem marakui. Jeśli komuś natarczywość rodem z arabskiego souku nie przeszkadza ma tu możliwość degustacji wielu egzotycznych owoców, których próżno szukać gdzie indziej. A stoiska z owocami wyglądają bajecznie, zapachy, kolory i mnogość egzotycznych okazów potrafi przyprawić o zawrót głowy. Dojrzałe pachnące mango, cherymoje o skórce niczym łuska i białym kremowym miąższu poprzetykanym niezliczoną ilością czarnych pestek, cerimany – podłużne jak kukurydza owoce (doskonale znanej u nas rośliny doniczkowej, potocznie nazywanej filodendronem) ze względu na kształt i smak nazywane banano-ananasami, żółte karambole o gwiazdkowym kształcie, kiście nakrapianych małych bananów, maleńkie kwaśne pitangi, podobne do małych pomidorków tamarilho (występujące powszechnie pod nazwą ingles tomato) i wreszcie kilkanaście odmian marakui o przeróżnych kształtach i kolorach. Zasadniczo istnieją dwie naturalne odmiany: żółta i fioletowa. Jednak na Maderze passiflora występuje w 28 mieszanych odmianach, m.in. cytrynowa, ananasowa, truskawkowa, pomidorowa, bananowa, pomarańczowa. A smakują tak, jak się nazywają… : )

dsc05490a-logo

dsc05491a-logo

Jest też trzecia część, gdzie sprzedawane są świeże ryby patroszone na życzenie klienta na miejscu. Oczywiście nie może tutaj zabraknąć czarnych pałaszy i kolorowych papugoryb. Może to dobrze, że nikt nas tutaj nie zmusza do próbowania i sprawdzenia czy świeża…

dsc05487a-logo

dsc05478a-logo

W pobliżu targu znajduje się Stare Miasto (Zona Velha), jeszcze jakiś czas temu zapuszczona okolica o wątpliwej sławie. Podjęte działania rewitalizacyjne przyniosły efekt. Dziś okolica tętni życiem dniem i nocą, zwłaszcza wypełniona knajpkami Rua de Santa Maria. Najstarsza ulica w mieście.

dsc05579a-logo

Miasto nie dysponowało odpowiednimi funduszami by odrestaurować wszystkie kamienice, stąd nadal wiele fasad jest mocno zrujnowanych, jednak nadają one artystycznego smaczku i dają +5 do fotogeniczności. Jednym z działań, które odmieniło oblicze Starego Miasta, a przy tym nie wymagało znacznych nakładów finansowych był projekt „Sztuka Otwartych Drzwi”. Niszczejące drzwi kamienic stały się przestrzenią twórczą dla artystów. A efekty prac są tak różnorodne jak smaki marakui na targu Lavradores. Jedne wprawiają w zachwyt, inne w zdziwienie, niektóre śmieszą, kilka sami umielibyśmy stworzyć, ale do wszystkich bez wyjątku ma się ochotę zapukać ; )

dsc05516a-logo

dsc05526a-logo

dsc05520a-logo

dsc05515a-logo

dsc05530a-logo

dsc05552a-logo

dsc05544a-logo

dsc05542a-logo

dsc05582a-logo

dsc05584a-logo

dsc05585a-logo

dsc05596a-logo

I tak chodząc od drzwi do drzwi zaczepiani przez kelnerów zapraszających już na lunch, albo później na obiad, dochodzimy do charakterystycznego, żółtego fortu Sao Tiago, który mieści obecnie Muzeum Sztuki Współczesnej. Stamtąd wzdłuż wybrzeża w kilka minut dojść można do stacji kolejki linowej Teleferico. Kolejka łączy centrum miasta ze wzgórzem Monte.

dsc05604a-logo

Kilka liczb. Długość linii to prawie 3,2 km przy różnicy poziomów 560 metrów. Najwyższy maszt ma 39 m, co zresztą fantastycznie widać jadąc autostradą, gdy po wyjeździe z jednego z tuneli, nagle wysoko w górze pojawiają się wagoniki. Niestety nie jest też tanio. Kurs w jedną stronę dla osoby dorosłej to 10 EUR (15 EUR w 2 strony), a to dopiero początek wydatków związanych z Monte : P

W trakcie trwającego 15 minut kursu podziwiać można panoramę Funchal, na którą składają się jasne domy i wille pokryte ceglastą dachówką wznoszące się coraz wyżej i wyżej ponad zielone wąwozy i Atlantyk.

dsc05613a-logo

dsc05615a-logo

dsc05624a-logo

dsc05628a-logo

W ciągu tego kwadransa zmieniliśmy też strefę klimatyczną. Monte spowijały chmury a powietrze było rześkie i wilgotne. Ten mikroklimat był kiedyś uważany za wyjątkowo korzystny dla zdrowia, dlatego Monte w przeszłości gościło wielu znanych, albo po prostu bogatych, kuracjuszy.

Z braku czasu niestety odpuściliśmy ogród tropikalny Monte Palace powszechnie uznawany za miejsce, które warto zobaczyć. Ogród, w którym  wśród orientalnej roślinności oglądać można elementy i przedmioty nawiązujące do kultury… Japonii i Chin. Taka niespodzianka.

My jednak wybraliśmy się na Monte by… pojeździć na sankach. No co? W końcu to grudzień : P

U stóp schodów prowadzących do zabytkowego kościoła Nossa Senhora do Monte na chętnych nieco mocniejszych wrażeń czekają wiklinowe sanie (Carros do Cesto). A dokoła pochłonięci grą w karty carreiros, mężczyźni ubrani na biało-granatowo, w słomkowych kapeluszach i specjalnych butach pełniących bardzo ważną rolę – hamulców.

dsc05648a-logo

dsc05646a-logo

dsc05641a-logo

dsc05639a-logo

dsc05656a-logo

Cena za 2-kilometrową przejażdżkę? 30 EUR za 2 osoby (Zuzia jeszcze w gratisie). Pamiątkowe zdjęcie, kilka szybkich odepchnięć i suniemy po wypolerowanym asfalcie z prędkością ponad 40 km/h. Wbrew temu co myśleliśmy ulice, po których jedziemy wcale nie są wyłączone z ruchu, a skrzyżowania na czas naszego przejazdy są chwilowo blokowane. Zuzia wtulona, Domi lekko przerażona… Na zakrętach niebezpiecznie blisko zbliżamy się do zaparkowanych na poboczu aut. Zaraz w jakiś przywalimy! Jednak nie, jeszcze tym razem nie… ale kolejny zakręt… znowu było blisko! O czym ci carreiros tak żywiołowo dyskutują całą drogę?

dsc05651a-logo

dsc05653a-logo

dsc05654a-logo

Przy dolnej „stacji” obejrzeć można stare fotografie związane z tą nietypową atrakcją, wypić kawę czy kupić pamiątkowe zdjęcia robione nam na trasie przejazdu. Do centrum wróciliśmy taksówką (można też autobusami, z przesiadką albo pieszo kilka kilometrów) i ruszyliśmy na dalsze zwiedzanie.

Oczywiście spacerując po wykonanych z bazaltu mozaikowych chodnikach nie trafimy na zabytki klasy „0”, ale wśród ciekawszych miejsc wymienić można katedrę Se, budynek Banco Portugal, Palacio de Sao Lourenco czy Praca do Municipio. No i jest muzeum wina madera Old Blandy Wine Lodge, gdzie można i coś zobaczyć i czegoś się napić ; ) Podobno… nie byłem : ( Gdzieś w Funchal jest też pomnik Cristiano Ronaldo. CR7 to chyba najbardziej znany Maderyjczyk.

dsc05673a-logo
dsc05697a-logo

dsc05702a-logo

dsc05672a-logo

dsc05687-logo

Po zwiedzaniu przyszła pora na zasłużony, późny obiad. Przechadzaliśmy się więc znowu po Rua de Santa Maria, która wieczorem zmienia się w tętniącą życiem kuchnię Funchal. Chodząc tak, spotkaliśmy Kingę i Konrada, których wcześniej poznaliśmy na Pico Ruivo. To właśnie oni polecili nam Estrela do Mar. I to okazał się być doskonały wybór. Jest to kolejna z restauracji, którą ominęlibyśmy, gdybyśmy poszli za radą aby nie wchodzić tam gdzie przed drzwiami ktoś nas usilnie na wejście namawia. A trzeba przyznać, że w tym lokalu namawiał bardzo, z wprawą i swobodą cyrkowego żonglera.

dsc05720a-logo

Jedząc wyborną espetadę (szaszłyk) z pięciu ryb nadal obserwowaliśmy Pana, który namawiał do wejścia do lokalu. Znało go chyba pół miasta i większość brytyjskich i niemiecki turystów. Zapytany o to przez nas odpowiedział, że to dlatego że jego brat jest policjantem ; ) My całkowicie dobrowolnie możemy potwierdzić, że Estrela do Mar to bardzo miłe miejsce, z fantastyczną obsługą i pysznym jedzeniem.

Ale, ale… to jeszcze nie koniec. Ostatniego dnia na Maderze, mając jeszcze trochę czasu do odlotu odwiedziliśmy Ogród Botaniczny (Jardim Botanico). Co ciekawe można tu również dotrzeć kolejką linową z Monte.

Mówiąc uczciwie ogród ten nas nie powalił na kolana, w przeciwieństwie np. do Ogrodu Kaktusów na Lanzarote, który jest absolutnie mega wyjątkowy. Niemniej 3 EUR to nie jest jakaś wygórowana kwota, więc jeśli ktoś nie był w podobnym miejscu na Wyspach Kanaryjskich to warto. Najbardziej charakterystyczny jest dywan z kwiatów, które składają się na różne figury geometryczne. Ogród podzielony jest na kilka tematycznych części, są m.in. sukulenty, ogród różany czy park ze smokowcami czyli dracenami smoczymi.

dsc06104a-logo

dsc06156a-logo

dsc06057a-logo

dsc06108a-logo

dsc06144a-logo

dsc06130a-logo
dsc06155a-logo

dsc06093a-logo

dsc06081a-logo

Nie obyło się bez przygód. Przyglądając się banano-ananasom rosnącym na jednej z palm nagle spostrzegliśmy, że Zuzia zapadła się pod ziemię. A właściwie to pod wodę! Kilka chwil wcześniej widząc oczko wodne, którego powierzchnię szczelnie pokrywały glony, pomyślałem że do złudzenia przypomina ono zieloną ścieżkę. Widać nie byłem w tym odosobniony, bo właśnie wyciągałem wystraszoną i bardzo zdziwioną całą sytuacją Zuzię, która zaliczyła swoje pierwsze nurkowanie na Maderze : D

dsc06071a-logo

dsc06070a-logo

J.