Dubaj. Madinat Jumeirah i Burj al Arab – dzień 1

Planując podróż do Japonii postanowiliśmy skorzystać z opcji lotu liniami Emirates przez Dubaj (tańszą alternatywą był Aeroflot z przesiadką w Moskwie). A być na DXB i nie zobaczyć oazy drapaczy chmur pośród pustyni? Nie ma takiej opcji ; )  Tym bardziej, że zniesiono wizy dla Polaków, więc sprawa była prosta. Pozostało tylko zdecydować ile dni musimy i możemy przeznaczyć na Dubaj by pogodzić to z już powstającym w głowach planem na Japonię.

Patrząc na Dubaj z okien lądującego Boeinga 777 trudno uwierzyć, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu znajdowała się tu jedynie niewielka portowa osada bez dróg, bieżącej wody i elektryczności.

DSC04933a logo

Z jakiegoś powodu Dubaj to jednak miejsce niezwykłe, w którym hasło „impossible is nothing” nabiera właściwego znaczenia. Niewiele miast na świecie może konkurować tempem rozwoju i rozmachem realizowanych przedsięwzięć. O fenomenie gospodarki i rozwoju Dubaju piszemy więcej w osobnym poście.

Podejmowane przez rodzinę Al Maktoum projekty sprawiły, że Dubaj stosunkowo szybko stał się jednym ze światowych centrów handlu i finansów. Ale Dubaj to również przykład świetnego PR-u. Z jednej strony to miasto jest wcieleniem w życie hasła wyborczego Barracka Obamy – „Yes we can”. Bo nie ma tutaj projektów niemożliwych. Najwyższe budynki świata, sztuczne wyspy, spektakularne eventy.  Jednak nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie wykreowany na świecie wizerunek Dubaju jako bezpiecznej oazy. Paradoksalnie, nawet konflikty w regionie, które czasowo odbijają się niekorzystnie na koniunkturze, w dłuższym okresie wzmacniają pozycję Dubaju. Dzięki temu szerokim strumieniem płyną tam nadwyżki z handlu ropą państw ościennych, największe światowe koncerny zakładają w Dubaju swoje centra a dzięki Emirates jest tu też coraz więcej turystów ; )

Lecieliśmy więc i my. Pierwszy raz tak długo (prawie 6 h) w ciągu dnia, więc o drzemce Zuz mogliśmy zapomnieć. Liczyliśmy za to na opinie Emirates. Poprzeczka dla jednej z najlepszych linii świata była zawieszona wysoko, a my niestety trochę się zawiedliśmy. Nie dostaliśmy Emirates’owych gadżetów, które miały na trochę zająć Zuz a obsługa jakoś szczególnie nastawiona na klienta-pasażera nie była. W kolejnych lotach było już znacznie lepiej pod tym względem. Mimo to podróż minęła przyjemnie i komfortowo, jako że mieliśmy 3 miejsca do dyspozycji ; ) Zuz potwierdziła, że jest wzorowym pasażerem linii lotniczych, a dodatkowo szczegółowo zapoznała się z systemem rozrywki pokładowej ice oraz innymi elementami wyposażenia samolotu : )

Po wylądowaniu mieliśmy przedsmak tego, co nas czeka przez najbliższe dni. Po pierwsze upał. Pomimo późnego wieczora temperatura wynosiła ponad 30C. Po drugie rozmach. Lotnisko jest wizytówką i bramą do Dubaju, a więc musi być naj jak i samo miasto. Samo kołowanie po ogromnej płycie lotniska trwało ponad 15 minut, a ilość stojących tam potężnych Boeingów i Airbusów robiła wrażenie. A dalej olbrzymi terminal z marmurami wewnątrz hali przylotów, sztucznymi palmami i windami mogącymi pomieścić kilkadziesiąt osób.

lotnisko logo

Formalności na lotnisku załatwia się dość szybko, pieczątka do paszportu, szybka kontrola bagażu podręcznego i gotowe. Po wyjściu z terminala czeka na nas ogromna ilość taksówek od „normalnych” po limuzyny. Zdecydowaliśmy się na wersję standard, z kobietą w burce za kierownicą. Taka niespodzianka : ) W hotelu byliśmy przed 23cią. Mimo to temperatura odczuwalna po wyjściu z taksówki sprawiła, że momentalnie poczuliśmy się jak na wakacjach : ) Do tego okazało się, że z apartamentu mamy widok na Burj Khalifa : )

apartament logo

Następnego dnia po pysznym śniadaniu w stylu indyjskim byliśmy gotowi na podbój Dubaju. Był piątek więc metro jeździło dopiero od 14 (w pozostałe dni od 6 rano). Nie chcąc tracić czasu wsiedliśmy w taksówkę.

Jechaliśmy autostradą Szejka Zayeda. Siedmiopasmową! Mają rozmach ; ) Co wcale nie oznacza, że na drogach jest pusto. Wręcz przeciwnie. Rozmawiając z taksówkarzem dowiedzieliśmy się, że na tej trasie jest i tak w miarę w porządku, bo zakazany jest ruch dla ciężarówek. Za to na pozostałych 2 (słownie dwóch!) równoległych autostradach o podobnych gabarytach jeżdżą tiry przez co znacznie częściej się korkują.

Korki na siedmiopasmowej autostradzie…szok, ale krótki, bo właśnie przejeżdżaliśmy przez dzielnicę biznesową Dubai International Financial Centre (DIFC). Po prawej, drapacze chmur. A po lewej… drapacze chmur. Dziesiątki. A tam gdzie ich nie było stały żurawie pracujące przy budowie kolejnych wieżowców. Dobrze, że nad Dubajem chmury pojawiają się rzadko, bo łatwego życia by tu nie miały ; )

DSC05350a logo
DSC05335a logo

DSC05342a logo

DSC05347a logo

DSC05349a logo

Dubaj jest większy niż się wydaje patrząc na mapę, nasza trasa miała ponad 22 km, a przecież nie wyjeżdżaliśmy poza miasto ; ) Na szczęście taksówki są relatywnie niedrogie. Za kurs zapłaciliśmy 52,50 AED czyli ok. 50 zł.

DSC05011a logo

Naszym pierwszym celem tego dnia było olbrzymie, choć nie największe, centrum handlowe Mall of Emirates. Cztery piętra, ponad 700 sklepów, fajna kopuła…

DSC04971a logo

… i jeszcze taki tam stok narciarski ; ) Wyobraźcie sobie sytuację, że chcecie sobie akurat wyskoczyć na jakiś alpejski stok, ale żona nie ma się w co ubrać i trzeba jechać na zakupy. Nic straconego, Dubajczycy przewidzieli takie sytuacje i znaleźli rozwiązanie – Ski Dubai. Sztuczny stok narciarski wewnątrz centrum handlowego. No może nie jest to stok alpejski bo ma „tylko” ok. 400 m, ale za to są jeszcze tory saneczkowe i wiele śnieżnych atrakcji dla maluchów.

DSC04998a logo

DSC04995a logo

Kolejne miejsce i kolejna taksówka. Niby na mapie wydaje się, że można by i iść pieszo, na „oko” ze 2 km, ale… Chodzenie pieszo poza starszymi częściami Dubaju to nienajlepszy pomysł z kilku powodów. Pierwszy to oczywiście upał. Drugi to znaczne odległości. Trzeci i chyba główny to częsty brak infrastruktury dla pieszych  np. oznakowanych przejść czy po prostu kończące się nagle chodniki.

Madinat Jumeirah to kompleks hoteli i restauracji. Nas przyciągnęła tutaj między innymi możliwość spaceru po zbudowanym w tradycyjnym stylu arabskim targu (souk), gdzie można kupić biżuterię, arabskie lampy i dywany, pamiątki oraz… futra. Obowiązkowy element garderoby w tej szerokości geograficznej na wypadek pojawienia się chmury ; ) Albo na wyjście do marketu, klimatyzacja w każdym miejscu publicznym (centra handlowe, stacje metra) ustawiona jest na full.

jumeirah souk logo

Nieco więc zmarznięci wyszliśmy z souku by ogrzać się spacerując nad kanałami. Przy tamtejszej różnicy temperatur zajęło nam to może jakieś 10 sekund ; ).  Pomimo upału spacer zamiast planowanej godziny czy dwóch zajął nam całe popołudnie a samo patrzenie na wodę w kanałach czyniło temperaturę otoczenia bardziej znośną.

jumeirah souk 2 logo

Bo właśnie wokół bazaru stworzono system kanałów i mostów oraz bulwary zapełnione stolikami restauracji. Po wodzie kursują tradycyjne (jakże by inaczej) arabskie łodzie – abry. Zuz wspinała się na mostki, schody, murki i wszystko inne gdzie można albo i nie można wchodzić, a my na zmianę patrzyliśmy na nią i na Burj al Arab.

DSC05049a logo

DSC05081a logo

DSC05157a logo

DSC05109a logo

DSC05101a logo

dubai fun 3 logo

Doskonały widok na sylwetkę Wieży Arabów o kształcie żagla wypełnionego wiatrem znad pustyni to kolejny powód by odwiedzić bazar Madinat Jumeirah. Burj al Arab to ikona Dubaju stojąca na sztucznej wyspie oddalonej o 280 m od brzegu. Jednocześnie to jeden z najwyższych (321 m) i najbardziej luksusowych hoteli na świecie. O miano najbardziej luksusowego konkuruje z Emirate Palace z Abu Dhabi. A więc wszystko zostaje w rodzinie, a my nie podejmujemy się rozstrzygnięcia ; )

Hotel ten to również jeden z przykładów znakomitego PR-u Dubaju. Burj al Arab znany jest powszechnie jako pierwszy siedmiogwiazdkowy hotel na świecie, tymczasem skala kończy się na 5. Jednak nawet oficjalne klasyfikacje przyznają Wieży Arabów 5 gwiazdek z dopiskiem deluxe.

Gwiazdek ani fantazji właścicielom Burj nie brakuje, przykładowo w 2005 r. zamieniono lądowisko dla helikopterów w najwyżej położony kort tenisowy, na którym pokazowy mecz rozegrali Andre Agassi i Roger Federer. Ciekawe ile piłek wpadło do wód Zatoki ; )

W Burj al Arab nie ma pokoi do wynajęcia. Są wyłącznie dwupoziomowe apartamenty o powierzchni od 170 do 780 mkw. Na każdego gościa hotelu przypada aż 6 pracowników (lokaje, kucharze, kierowcy, ochrona) gotowych spełniać ich zachcianki. Najbardziej luksusowe apartamenty posiadają złote i złocone elementy wyposażenia. Wewnątrz hotelu można też podziwiać kilkupiętrowe akwarium z rafą koralową.

A jak się tam dostać? To proste. Jeśli znudziło nam się latanie helikopterem (transfer z lotniska w jedną stronę to jedynie 10 000 AED za 1 osobę i po 1 500 AED za każdą kolejną), możemy skorzystać z floty Rolls Royce’ów Phantom za marne 1 000 AED ; ) Podczas naszego pobytu 1 AED = 1 PLN.

Aby zobaczyć wnętrze niekoniecznie trzeba wykupić nocleg, bowiem „wystarczy” rezerwacja w jednej z restauracji. Na przykład w znajdującej się pod wodą Al Mahara, czyli specjalizującej się w owocach morza „Ostrydze”. Z kolei na 27. piętrze znajduje się Sky View Bar z minimalnym zamówieniem na poziomie 350 AED od osoby. A jeśli postanowimy jednak przenocować to ceny wahają się od kilku do kilkudziesięciu tysięcy dirhamów za noc.

Jedno jest pewne i bez PR-u Burj al Arab jest po prostu piękny. A my głodni i spragnieni chociaż namiastki tego luksusu wybraliśmy restaurację Meat & Co. Siedząc nad kanałem i jedząc burgery podziwialiśmy widok którego centralnym punktem był Burj al Arab dumnie rozpościerający swój żagiel.dubai burger logoPo późnym obiedzie czasu nie pozostało nam zbyt wiele, postanowiliśmy więc przejść na pobliską plażę. Po drodze minęliśmy szalony park wodny Wild Wadi Water Park oraz hotel Jumeirah Beach kształtem przypominający morskie fale albo statek.

jumeirah hotel logo

Kiedy po 20 min dotarliśmy na plażę zapadał już zmierzch. Plaża sama w sobie spektakularna chyba nie była (po ciemku trudno ocenić), za to mogliśmy z niej oglądać Burj al Arab tym razem oświetlony feerią barw.

DSC05240a logo

Tego dnia czekała nas jeszcze jedna atrakcja. Wieczorny przejazd autostradą przez DIFC. Oświetlony las wieżowców robił jeszcze większe wrażenie niż w dzień. Niestety na szybach auta było sporo pyłu pustynnego i zdjęcia nie oddają widoków…

Las wieżowców cały czas rośnie… Źródło wiedzy w postaci kierowcy taksówki ujawniło nam, że do 2020 r. (wystawa Expo w Dubaju) samych hoteli ma powstać ponad 100, bo obecna liczba już jest niewystarczająca.

Po powrocie do hotelu Zuzia nadal nie miała dość wrażeń a chłód z klimatyzacji tylko dodawał jej energii i skrzydeł. A gdzie się najlepiej skacze po łóżkach? W hotelu : ) A z kim? Zuz szybko rozwiała wszelkie wątpliwości – „tata hopa hopa” i tak do pierwszej w nocy : )

J.